||

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, albo wtedy kiedy chce się spełnić swoje marzenie!

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie

Przysłowia o przyjaźni

Każdy z nas zna przysłowia, powiedzenia i cytaty, które są różną wariacją przekonania, że „Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie”. Oczywiście wsparcie przyjaciół jest bezcenne wtedy, kiedy jest nam źle. Kiedy grunt uchyla nam się pod nogami. Dobrze jest wiedzieć, że mamy na kogo liczyć. Co jednak z sytuacjami, kiedy odnosimy sukces, kiedy spełniamy swoje marzenie, kiedy serce chce nam wyskoczyć z ciała z radości. Jak się mają do tego te wszystkie przysłowia o przyjaźni? I co to jest przyjaźń? Czy to relacja, której jakość „sprawdzasz” w przysłowiowej biedzie? Moim zdaniem największym testem przyjaźni nie jest wcale nasze nieszczęście, lecz nasz sukces. Nie każdy potrafi się z niego z nami cieszyć, a jeszcze mniej z nas zrobi wszystko, żeby bliskie osoby w tym sukcesie wspierać.

Co to jest przyjaźń, po czym poznać prawdziwych przyjaciół i co to ma wspólnego z moim blogowaniem?

Odpowiedzi na pytanie co to jest przyjaźń i kim jest prawdziwy przyjaciel szukamy całe życie. W przedszkolu to osoba, z którą spędzasz każdą chwilę i którą z całego serca pragniesz zaprosić na urodziny. Pewnie nie wiesz, że najgorszą karą za „zdradę przyjaźni” w przedszkolu jest brak zaproszenia na urodziny:). W podstawówce to ktoś z kim dzielisz najskrytsze sekrety. A w Liceum ktoś, kto Cię kryje przed rodzicami i nauczycielami. Część z tych wczesnych przyjaźni zostaje z nami na zawsze. Inne kończą się nie wiadomo kiedy i z jakiego powodu. Jedno jest pewne – bez przyjaźni i przyjaciół wiele rzeczy w naszym życiu nie miałoby sensu, a część z nich może nawet by się nie wydarzyła.

Mam duże szczęście. Posiadam wielu przyjaciół, w tym kilku naprawdę bliskich. Powiedzieć, że zawsze mogę na nich liczyć, to jak nie powiedzieć nic. Ci najbliżsi są przy mnie zawsze kiedy bywam w słabszej formie. Pomagają, wspierają, piją ze mną wino, a czasami wręcz ratują mi tyłek. O tym co to jest przyjaźń pisałam już trochę zbierając dla Was różne cytaty o przyjaźni. Dzisiaj pragnę odpowiedź na pytanie co to jest przyjaźń uzupełnić. Otóż tworzenie i prowadzenie  bloga pozwoliło mi spojrzeć na przyjaźń jeszcze szerzej niż dotychczas na nią spoglądałam. Mogę teraz z całą mocą potwierdzić, że niepełną jest prawdą stwierdzenie, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie. Moi doskonale sprawdzili się wspierając mnie w radości.

Cechy przyjaciela

Wspominałam już nie jeden raz jaką wielką szczęściarą jestem. I na pewno nie jeden jeszcze raz na moim blogu pokuszę się o odpowiedź na pytanie co to jest przyjaźń, jakie są jej odcienie, etapy i jakie są „niezawodne sposoby” na jej zbudowanie. Dzisiaj jednak pragnę opowiedzieć o szczególnej, bardzo ważnej dla mnie trójce ludzi. Pokazali mi oni inne oblicze przyjaźni. Sprawili, że ciut inaczej odpowiadam na pytanie co to jest przyjaźń. Dwie „One” i jeden „On” Tak będę o nich pisać, gdyż w przeciwieństwie do mnie zupełnie nie potrzebują uprawiać ekshibicjonizmu w żadnej formie:).  To oni udowodnili teorię, że nie jest pełną prawdą, że prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie.

Patrząc na nasz świat mam wrażenie, że wstyd lub strach dzielić się szczęściem, bo ani się obejrzysz, a kogoś to szczęście zacznie uwierać albo urazi. A może po prostu się to nie opłaca, bo najwięcej lajków zbierają smutne historie. I w tych czasach, gdzie się marudzi i narzeka częściej niż chwali sukcesem i dzieli radością postanowiłam spełnić kolejne swoje marzenie. Taką zachciankę z dzieciństwa. Fanaberię prawię. Od bardzo dawna chciałam pisać o życiu, o sobie i swojej zmianie. Marzył mi się blog. I wszystko niby w życiu jest możliwe, ale jednak jak masz się do tego zabrać, to częściej w głowie mnożą Cię się trudy niż pojawiają możliwości. Wtedy do gry wkraczają PRZYJACIELE.

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, albo wtedy kiedy chce się spełnić swoje marzenie. ONA #1

Wydaje się, że to nic nadzwyczajnego pisać blog. Robią to przecież miliony osób. Kiedy jednak miałam zrobić to ja, to zwyczajnie uciekłam. Schowałam się za pseudonim, za nieregularność, za półsłówka i półprawdy. Nie czerpałam z tego żadnej frajdy, bo bardzo mało tam było mnie prawdziwej. Czułam się jak wiecznie ukrywająca się kochanka, która kocha i która pragnie, ale światu swoich pragnień wykrzyczeć nie może. Wtedy na drodze do marzenia stanął mój pierwszy pomocnik.

ONA numer 1 uświadomiła mi, że kiedy się za czymś chowasz to znaczy, że odmawiasz sobie prawa do wyrażenia się, umniejszasz zarówno swoim pragnieniom, jak i możliwościom. W terapii nazywa się to stawaniem do swojej wielkości. I nie! Nie chodzi tu o żadną megalomanię. Chodzi o zbudowanie wiary w samego siebie, tak, żeby umieć stanąć przed Światem i powiedzieć OTO JA! Jestem spełniona, radosna i gotowa opowiedzieć Ci o sobie. Przecudowna i wspierająca ONA poświęciła dziesiątki godzin, żeby mnie samą z sobą poznać, posklejać, pogodzić i przygotować do tego, żebym wzięła wdech, wydech i odkryła światu spory kawałek siebie.

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, albo wtedy kiedy chce się spełnić swoje marzenie. ON

Kiedy pokonałam najgrubsze mentalne potwory i byłam już gotowa stanąć półnaga przed światem –  postawił mi on nowe wyzwania. Techniczno – operacyjne tym razem. Blog, który ma stać się Twoim sposobem na życie nie dość, że musi fizycznie zaistnieć, to musi jeszcze spełnić setki wymagań, żeby nie zginąć w gąszczu innych blogów. Miałam w głowie tylko jedno słowo – TRUD i odmieniałam je przez wszystkie możliwe przypadki. ON – istna ostoja spokoju i cierpliwości – na każde moje TRUDNO miał jedną odpowiedź: JEŚLI CHCESZ, ŻEBY BYŁO TRUDNO, TAK BĘDZIE! Przez ostatni kwartał odpowiedział na setki moich pytań i wątpliwości. Wiele razy postawił mnie do pionu i przypomniał po co i dla kogo to robię. Kiedy było trzeba uspakajał mój zbytni entuzjazm. Z wyczuciem dodawał otuchy. Mądrze nie wyręczył mnie w niczym, czego wiedział, że muszę się nauczyć i zdjął mi z głowy wszystko inne, żebym mogła spokojnie pisać.

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie, albo wtedy kiedy chce się spełnić swoje marzenie. ONA #2

Pisanie i nauka blogowania zajmują naprawdę sporo czasu, a jeśli nie zaczynasz pisać pośrodku życiowego „nicnierobienia” to musisz czemuś ten czas zabrać. ONA #2 wzięła w pracy (zupełnie o to nieproszona) na siebie wszystko co było możliwe, żebym ja mogła pisać jak najwięcej. Dzielnie znosiła moją fizyczną i mentalną nieobecność w pracy oraz okropną monotematyczność i  nieprzyzwoity egocentryzm prywatnie. Przez ostatni kwartał przeczytała i zrecenzowała każdy mój wpis. Dodawała mi odwagi, kiedy pisząc odkrywałam duszę i kopała w tyłek, kiedy znowu chciałam schować się za półsłówka i półprawdy. Dała mi morze wsparcia i znalazła w sobie olbrzymie pokłady cierpliwości, żeby znieść i wziąć na siebie wszystkie skutki uboczne mojego blogowania.

Test przyjaźni

Prawdziwych przyjaciół poznaje się w biedzie? Tak. Też. Jednak dopiero tych, których poznasz realizując swoje marzenie możesz być naprawdę pewnym. Dlaczego? Bo człowiek niestety tak jest skonstruowany, że dość naturalnie pomaga innym w biedzie. Motywuje nas litość, współczucie, czasem strach, a jeszcze kiedy indziej poczucie obowiązku. O tych radosnych, zdrowych i spełnionych nie myśli się często w kategoriach wsparcia i pomocy. Mało kto potrafi dopingować przyjaciół i znajomych w drodze do realizacji marzenia, cieszyć się każdym sukcesem i z ufnością patrzeć jak przyjacielowi rosną skrzydła.

Z dość dużym zaangażowaniem pomagamy tym, którzy mają trudno, a marzycieli najczęściej zostawiamy samych sobie… Nawet brzmi to sensownie. Bo inni mają gorzej, trudniej, a poza tym…no wiesz…nie jest on głodny, ani chory – da sobie radę! Ale wierzcie, nie zawsze sobie da! Ja najpewniej nie dałabym rady spełnić blogowego marzenia, gdyby nie ta Trójka. Nie wszystko z tego co od nich dostałam mogłabym sobie zamówić, kupić, czy nauczyć się sama. Żeby zacząć brakowało mi wiary w siebie i odwagi, które znalazła ze mną ONA#1. W trakcie zalałoby mnie TRUDNO i JUTRO gdyby nie ON, nie miałabym kiedy pisać, gdyby ONA#2 nie zabezpieczyła mi tyłów i wreszcie… nic nie zmotywowałoby mnie tak mocno, jak ICH wiara w moje marzenie. Dziękuję!

Podobne wpisy