Literatura erotyczna, fantazje seksualne, czyli dlaczego napisałam 69 randek
Dlaczego napisałam 69 randek? I dlaczego jest to literatura erotyczna? Czy to moje fantazje seksualne, czy może literatura faktu? Cóż…Pisać uwielbiam, przy pisaniu się relaksuję, poznaję i spełniam. A książka? Książka od zawsze była moim marzeniem. A to dlaczego jest o randkach i seksie spróbuję w kilku słowach wytłumaczyć.
Literatura erotyczna, fantazje seksualne, czyli dlaczego ja znowu piszę o seksie?
Czy Ty musisz tyle pisać o seksie? Tak, bo seks jest ważny. Mam dosyć spychania go za macierzyństwo, za karierę, za rodzinę, za problemy życia codziennego. Wkurza mnie lekceważące machanie na niego ręką. Denerwuje mnie wymowne przewracanie oczami, kiedy o seksie mowa. Wkurza mnie wszystko, co seks z jednej strony deprecjonuje, a z drugiej demonizuje.
Mnóstwo ludzi nie ma satysfakcjonującego życia seksualnego i bardzo przez to cierpi. Powodów ku temu jest całe mnóstwo. Nie obiecuję, że moja książka je rozwiąże. Obiecuje jednak, że „69 randek” wielu osobom pozwoli spojrzeć na seks i siebie inaczej.
Fantazje seksualne vs codzienność
Seks jest ważny dla dla każdej z płci. Kobietom jednak prawo do uwielbiania seksu jakoś mniej się (jeżeli w ogóle) się należy. Mężczyzn, którzy mają (w tym miejscu nie wnikam dlaczego) niesatysfakcjonujące życie seksualne świat rozumie. Trochę się oczywiście oburzamy, kiedy słyszymy, że on ją zdradził, zostawił, że znalazł młodszą. Gdzieś tam jednak – z tyłu głowy, coś nam mówi, że jakaś taka zaniedbana ta jego żona, zrzędliwa, że pewnie lodowata w łóżku, a facet to jednak seks mieć musi, że jak nie ma w domu, to wiadomo.
A kobiety? Czy świat rozumie kobiety, które nie mają seksu tyle ile potrzebują, które swoje fantazje seksualne pragną realizować, które chcą w seksie eksperymentować?
Nie! Kobieta ma być co prawda miła, chętna i seksowna. Dobrze też, jakby było jej miło, albo, żeby chociaż dobrze udawała, że jej miło. Jednak, kiedy kobieta pragnie więcej, mocniej, inaczej to ma się w głowę stuknąć i nie przesadzać. Bo jest matką, bo ma dom, bo ma już swoje lata! A że nie ma orgazmu, że pragnie więcej i bardziej kolorowo? Niech nie przesadza! Nie ona pierwsza i nie ostatnia przecież!
Kiedy mężczyzna się rozwodzi i szczerze wyznaje, że nie mógł już dłużej żyć z Królową Lodu, to wszyscy biją mu brawo za szczerość. Kiedy kobieta powie, że nie może być już żoną, bo nie ma orgazmów, to niewiele osób ją zrozumie.
Skąd o tym wiem?
Bo często o tym słyszę od czytelniczek mojego bloga i od bliskich mi koleżanek, ale co najważniejsze – sama tam byłam. Przeszłam drogę od przezroczystości, udawania i niezrozumienia, do miejsca, gdzie umiem wprost powiedzieć, że satysfakcjonujące życie seksualne jest dla mnie tak samo ważne, jak dziecko, zdrowie, biznes i przyjaciele.
Traumy, niewspierające przekonania, czyli co nas odgradza od rozkoszy
Przez całe nasze życia, przez historie naszych matek, babek i prababek nazbierałyśmy mnóstwo blokad, traum i przekonań związanych z seksem. Takie poranione i pokoleniowo pogubione stoimy gdzieś pomiędzy krzykami tych, którzy twierdzą, że seks jest źródłem wszelkiego zła i każdej hańby, a tymi, którzy głoszą, że jeżeli nie mamy tryliona orgazmów za każdym razem, kiedy nas ktoś dotknie, to marne z nas kochanki.
Nie łatwo w tych okolicznościach jest znaleźć siebie, odkryć swoje potrzeby i zakomunikować światu swoje pragnienia. Mimo, że jesteśmy mądre, świadome i wydajemy się być wyzwolone, to wstydzimy się tego, że seksu potrzebujemy i że seks uwielbiamy. Nie mamy siły przyznać, że pragniemy namiętnych i gorących relacji. Boimy się sięgnąć po zakazany, bo nieco wyuzdany seks.
Nie mamy odwagi bylejakości w łóżku powiedzieć nie! Co więc robimy? Obwiniamy się. Zagłuszamy. Zajadamy. Zapracowujemy. Racjonalizujemy. I jakoś leci. Zwłaszcza, że troskliwe matki, przykładne żony, zabiegane bizneswomen, szanowane nauczycielki i nobliwe prawniczki o takich rzeczach marzyć nie powinny.
Tylko dlaczego nie powinny?
Diablica – bohaterka mojej książki to kobieta dojrzała, która właśnie z takim pytaniem się mierzy. Czuje ona, że świat, bliżsi i dalsi znajomi oraz rodzina oczekują od niej, że będzie idealną matką, grzeczną córeczką, niezawodną szefową i oczywiście nieoczekującą żoną. Ma nie oczekiwać więcej, bo przecież ma wszystko: przystojnego męża, zdrowe dziecko, fajną pracę, godną płacę, domek z płotkiem i słodziutkim kotkiem. Tylko, że ona jest niepokorna i zachłanna. Pomimo tego co mówią, wbrew temu co myślą, na przekór temu w co każą wierzyć, ona pragnie prawdziwej bliskości, szuka niewymuszonej namiętności i całą sobą pragnie zatracić się w niekontrolowanym szaleństwie. Nie chce, żeby było jakoś. Chce, żeby było szalenie, jakościowo i prawdziwie.
Żeby to znaleźć musi stawić czoła swoim licznym ograniczeniom. Musi zmierzyć się z całym mnóstwem niewspierających przekonań. Niejednokrotnie musi przekroczyć granice swojego lęku przed nieznanym, strachu przed odtrąceniem i wstydu wobec swoich słabości. Często musi ryzykować. zdarza się, że upada, że ulega, że wątpi.
Literatura erotyczna, fantazje seksualne i moje 69 randek
Czy literatura erotyczna jest potrzebna? Sądzę, że tak. Nie musisz być jak Diablica. Możesz jednak wiele się od niej nauczyć. Jej historie może sprawią, że odważysz się spojrzeć w głąb swojej duszy. Być może zainspirują Cię do czegoś szalonego, nietuzinkowego, ale bardzo wymarzonego? Nie we wszystkich historiach odnajdziesz siebie, ale wiele z nich na pewno odbierzesz jako własne. Bo która z nas nie była chociaż raz odtrącona, zraniona czy zazdrosna. Która nie stała przed lustrem i nie czuła się jak kupa gówna. Niech rzuci kamieniem ta, która nigdy nie fantazjowała o seksie z nieznajomym. która nie marzyła o szalonym seksie na łonie natury, albo nie spotykała się z mężczyzną, z którym spotykać się nie powinna.
Literatura erotyczna, czy literatura faktu?
Pytaniem, które najcześciej słyszę jest oczywiście to, czy to jest prawdziwa historia? No cóż…Tak! Przecież każda z nas jest po trosze Diablicą. Każda z nas ma w sobie taką część, z którą bardzo spotkać i pogodzić się pragnie. Każda z nas marzy o Panu Łobuzie, bo wszystkie pragniemy spotkać mężczyznę, który tę diabelską część nas dostrzeże i który z nami ten upragniony, często niebezpieczny i zawsze namiętny taniec zatańczy. „69 randek” to książka prawdziwa, bo jest historią o każdej z nas.