|

Ocalony z kanadyjskiego piekła, czyli 27 śmierci Toby’ego Obeda

Ocalony z kanadyjskiego piekła, czyli 27 śmierci Toby’ego Obeda

Ocalony z kanadyjskiego piekła, czyli 27 śmierci Toby’ego Obeda. Są książki, o których przestajemy pamiętać w zasadzie już wtedy, kiedy pojawiają się ostatnie słowa kończące opowiadaną historię. Są takie, które sprawiają, że serce szybciej bije i trudno o nich zapomnieć, bo fabuła  wciąż w nas trwa i trwa. Bywają książki lekkie, łatwe i przyjemne, i te w cholerę trudne, przez które nijak przebrnąć nie można. Jest wreszcie i książka pod tytułem „27 śmierci Toby’ego  Obeda” napisana przez Joannę Gierak- Onoszko. 

Ocalony z kanadyjskiego piekła, czyli dlaczego podjęłam się napisania recenzji „27 śmierci Toby’ego  Obeda” – książki napisanej przez Joannę Gierak- Onoszko.

Długo zastanawiałam się, czy w ogóle mam prawo i czy umiem napisać o tej książce. Czy mogę oceniać te relacje, niezwykle oszczędne w słowach i niezwykle bogate w emocje, które wzbudzają? A czy moja opinia nie skrzywdzi, choćby symbolicznie tych, których historie snuje Joanna Gierak- Onoszko? Czy jakikolwiek człowiek powinien w ogóle się o nich wypowiadać? A potem pomyślałam sobie, że nie tylko mam prawo. Że, jeśli moja recenzja przekona do przeczytania tej książki choćby kilka osób powinnam ją napisać. Szczególnie teraz. W czasach, gdy historia zaczyna się powtarzać i życie ludzkie znów jest mniej warte, niż jakaś tam  umowna granica, biegnąca przez zimny, przerażający las, w otoczeniu  ludzi z karabinami, trzeba wracać do tego, co w historii ludzkości najobrzydliwsze i najbardziej haniebne. By nigdy się już nie powtórzyło. 

Haniebna historia, która nigdy nie powinna była się wydarzyć.

„27 śmierci Toby’ego  Obeda” napisana przez Joannę Gierak- Onoszko to książka bowiem o tym jaki, parafrazując Zofię Nałkowską, ludzie ludziom zgotowali los. To książka na którą na pewno nikt z nas nie jest gotowy i nikt gotowy nigdy nie będzie. Przez lata Kanada jawiła nam się przecież  niemalże jako idylliczny kraj pachnący żywicą, czy syropem klonowym. Kanada dziś, to kraj Justina Trudeau- przystojnego premiera, który ćwiczy jogę, słynie z niezwykłej tolerancji, szanuje wszelaką  różnorodność i którego (przede wszystkim z tych ostatnich wymienionych względów) niezwykle temu krajowi zazdroszczę. To wreszcie państwo hokeja, igrzysk zimowych w Calgary, łosi i ogromnych niedźwiedzi grizli. Niestety.

Już po przeczytaniu kilku, kilkunastu pierwszych stron „27 śmierci Toby’ego  Obeda” ten obraz Kanady szybciutko odchodzi w zapomnienie.  Dzięki Joannie Gierak-Onoszko dowiadujemy się, że to nasze dotychczasowe wyobrażenia to obrazek państwa, które kryje w sobie niezwykle haniebną historię. Historię tysięcy  indiańskich, inuickich i metyskich dzieci w obrzydliwy i niezwykle okrutny sposób wynaradawianych i pozbawianych nie tylko swoich korzenia, ale także życia.

Ocalony z kanadyjskiego piekła, czyli historia dzieci której nigdy nie chcielibyśmy usłyszeć.

Autorka podczas dwuletniego pobytu w Kanadzie zbierała materiał do tej książki nie tylko czytając materiały źródłowe, ale także rozmawiając z tymi, którzy przetrwali. Przeżyli internaty, nazywając samych siebie Ocaleńcami, co już budzi w czytelniku konkretne skojarzenia. Wszak wielu przecież z nas czytało (choćby w szkole) wiersz Tadeusza Różewicza pt. „Ocalony”. Czyż nie tędy powinny iść nasze skojarzenia? Ocalony człowiek. Bohaterowie ocaleli bowiem z miejsc, w których byli katowani, stosowano wobec nich przemoc fizyczną, psychiczną i seksualną. Udało im się przeżyć nieludzkie tortury, próby odebrania wszelkiej tożsamości oraz wykorzenianie w każdy z możliwych (albo i nie) do wyobrażenia sobie sposobów. Dzięki czystemu przypadkowi, bądź łutowi głupiego szczęścia niektórzy z nich żyją do dziś i świadczą świadectwo, którego w zasadzie nikt od nich nie chce. 

Wszelkie historie przytoczone przez autorkę w książce ciągnęły się od połowy XIX wieku w najbardziej odległych prowincjach Kanady, gdzie pod płaszczykiem cywilizowania (cokolwiek to nie oznacza) indiańskich, inuickich i metyskich dzieciaków umieszczano je po odebraniu rodzicom w szkołach z internatem. Tam, najpierw  zakazywano im posługiwania się ojczystymi językami krii, inuktikut i odżibwejskim każąc posługiwać się jeżykiem angielskim, czy francuskim. Potem nakazywano zapomnieć o wierze, w jakiej zostały wychowane, by wreszcie odebrać im nawet imiona i nadać numery. Czy tylko ja mam w jednym kierunku płynące skojarzenia?  

Okrutna socjalizacja, a udział kościoła.

Kolejnym etapem „socjalizacji” było wzbudzenie w dzieciakach nienawiści do własnych rodziców tak, by nauki kościoła stały się jedyne i słuszne. Wszystko to bowiem działo się w szkołach finansowanych przez państwo, a zarządzanych przez protestanckie i katolickie kościoły, które uzurpowały sobie prawo do  wynaradawiania dzieciaków, pod przykrywką przygotowywania do życia w społeczeństwie, czymkolwiek ono w ich rozumowaniu nie było. Jak mówi sama autorka książki „Kościół, głównie katolicki, bardzo ochoczo podjął się zadania krzewienia wiary i wychowywania nowych Kanadyjczyków.

System szkół nie powstałby, gdyby nie gorliwość Kościoła, bo to on na co dzień nimi zarządzał. Sprowadzano z Europy misjonarzy i misjonarki, którzy podejmowali się trudu nie tylko ewangelizacyjnego, ale też organizacyjnego. Byli to często ludzie w żaden sposób nieprzygotowani – ani pedagogicznie, ani psychologicznie – by sobie radzić w takich warunkach. Ludzie niekompetentni, którym nigdy nie powinny zostać powierzone dzieci. Kościół widział w tym jednak obietnicę zdobycia rządu dusz i kolejnych wiernych”.

Ocalony z kanadyjskiego piekła, a samonakręcająca się przemoc.

Nie sposób zapomnieć o bohaterach tej książki. Nie sposób zresztą spokojnie spać po jej przeczytaniu i każda, najbardziej miękka poduszka uwiera na wspomnienie chociażby tytułowego Toby’ego i jego 150 000 współtowarzyszy tych nieludzkich czasów. Trudno zapomnieć również nadludzkie próby podejmowane przez bohaterów, by spróbować choć na chwilę zapomnieć o tym, co ich spotkało. Co najgorsze, jak pisze Joanna Gierak- Onoszko „Ofiary krzywd same w dorosłości krzywdziły. Dzisiejsi sprawcy okazują się jednocześnie ofiarami. Dlatego to nie jest książka o tym, co się w Kanadzie wydarzyło kiedyś. Pokazuje, do jakiej niekończącej się spirali przemocy doprowadza przyzwolenie na to, żeby ona wydarzyła się choć raz”.  Nie można także nie pamiętać o wszelkich próbach bagatelizowania tematu.

W 2015 roku opublikowano raport Komisji Prawdy i Pojednania (TRC). Kanadyjski rząd i Kościoły podpisali IRSSA – Indian Residential Schools Settlement Agreement, czyli ugodę w sprawie indiańskich szkół z internatem, na  mocy której  ani rząd, ani kościoły nie wzięły na siebie odpowiedzialności za to, co się stało. Mało tego. Oddalono wszelkie pozwy sądowe i do takich spraw już nigdy przed sądem nie dojdzie, jednak wypłacono Ocaleńcom 6 miliardów kanadyjskich dolarów rekompensat i odszkodowań.  Prezydent Trudeau przeprosił Ocaleńców i do przeprosin takich wzywał papieża Franciszka, który  jednak  odpowiedział, że do tych wydarzeń nigdy odnosić się nie będzie.

Ocalony z kanadyjskiego piekła – podsumowanie.

„27 śmierci Toby’ego  Obeda” to wspomnienia niezwykle wstrząsających przeżyć, traum, bólu i rozpaczy spisane w niezwykle delikatny sposób. Nie mam pojęcia jakim cudem Joannie Gierak- Onoszko się to udało.  Każda kolejna strona książki przytłacza coraz bardziej, ale jednocześnie sprawia, że nie mamy sił, by ją odłożyć, przestać czytać. Ten sposób pisania to hołd oddany tym dzieciakom, które musiały przejść piekło. Ocaleńcom. Warto tę książkę przeczytać, by dołączyć do Joanny Geirak- Onoszko i pochylić nad Ocaleńcami, choćby symbolicznie, głowę…

Więcej moich recenzji znajdziesz tutaj

Podobne wpisy