||

Jaki ojciec taka córka, a raczej jaki ojciec – taki córki kochanek.

Jaki ojciec taka córka, a raczej jaki ojciec – taki córki kochanek.

Dokładnie rok temu odszedł mój tata. Odkryłam, że żałoba to długi i skomplikowany proces.  Nie wiem co odczuwa się podczas niego najmocniej. Smutek, tęsknotę, brak, czy najzwyklejszy w świecie wkurw…że ktoś sobie tak po prostu od Ciebie odszedł. Bez pytania i bez uprzedzenia. Nie będzie to jednak wpis o żałobie, o smutku i nawet nie będzie o wkurwie. Będzie o nas, bo nie dość, że jaki ojciec taka córka, to jeszcze jaki ojciec, taki córki kochanek.

Córeczka tatusia.

W przedszkolu dla taty rysowałam laurki, w szkole zdobywałam dla niego piątki. Dla niego potrafiłam „odmrozić sobie uszy” albo dla odmiany „mocno zagryźć zęby”. Zawsze był dla mnie ważny i myślę, że większość życia robiłam coś dla taty – albo, żeby mu coś pokazać, albo, żeby mu coś udowodnić. Był motywacją mnóstwa moich działań i niedziałań.

Nikogo nie zaskoczę pisząc, że ojciec w życiu dziewczynki pełni niezwykle ważną rolę, więc i na moje Mirosław dość mocno wpłynął. Systemowo ojciec córce pomaga dzielić się od matki, prowadzi ją do świata i ludzi. Jest jej bohaterem, pierwszym i najważniejszym w życiu mężczyzną.  W zależności od tego jak ojciec patrzy na córkę, tak ona pózniej patrzy sama na siebie i na swoje możliwości. A w zależności od tego jak córeczka patrzy na tatusia takie relacje damsko-męskie będzie budować.

Jaki ojciec taka córka.

Jest to oczywiście ogromne uproszczenie zależności występujących na linii ojciec – córka – córki parter. Nasze relacje z partnerami, nasze wybory, udane i nieudane związki zależą też od wielu innych czynników, niż tylko jakość relacji z ojcami. Niemniej trudno pewne zależności ignorować.

Ja i mój ojciec mieliśmy jakby poplątane dusze. Przeglądaliśmy się w sobie jak w lustrze. Uwielbialiśmy w drugim, co kochaliśmy w sobie i nienawidziliśmy wzajemnie tego, czego nie akceptowaliśmy w sobie. Urodzeni byliśmy tego samego dnia, miesiąca i wg chińskiego kalendarza roku. Osobno nie byliśmy w stanie dług0 wytrzymać, razem byliśmy jak nieobliczalna mieszanka wybuchowa. Przez większość naszego życia nikt nigdy nie wiedział, czy tego akurat dnia będziemy się czubić, czy lubić.

Jaki ojciec, taki córki kochanek.

Moje uwielbienie dla taty i jego charakteru przebiegało bardzo sinusoidalnie. Wahałam się pomiędzy skrajnym uwielbieniem, a druzgocącą krytyką. Nie wiadomo, czy ojcu trudniej być ikoną, czy diabłem wcielonym. Jednym, ani drugim nie był. I ani jedno, ani drugie nie było ani jemu, a ni mi potrzebne. To jednak, że on miał trudno to jedno, a to, że moi partnerzy głupieli od tego to drugie.

W trakcie uleczania wycia swojej duszy i poszukiwania siebie odkryłam pewną prawidłowość. Kiedy tata był u mnie „w łaskach” jego idealne cechy były też tymi, które mieć musiał mój partner. Kiedy tata „w łaskach” nie był – zyskiwały cechy nie tatusiowe. No i weź się człowieku będąc partnerem takiej córeczki tatusia połap co jej w duszy gra. No i oczywiście nie da się rady nikt połapać, dokąd córeczka tatusia sama tej zagadki nie rozwikła i sama z sobą różnych tematów nie przegada. Bo na koniec dnia oczywistym jest, ze ojciec to ojciec, a partner to partner i żeby być szczęśliwą nie należy z jednego na drugiego niczego przenosić. Niestety nie zawsze jesteśmy w stanie te schematy wyłapać i tkwimy zawieszone gdzieś między głową, a sercem. Miedzy swoimi świadomymi wyborami, a tęsknotami duszy.

Tata i córka.

Dzisiaj jako dorosła kobieta czuję, że bardzo dużo wymagałam od swojego taty. Miał być oddany, zaangażowany, opiekuńczy, miał mi dać pewność siebie, nauczyć mnie otwartości, wspierać mnie, hołubić, kochać. Miał też się realizować, spełniać swoje marzenia i jeszcze miał być niegnanym mężem i przykładnym obywatelem. Nie był. Nie udawał, że był. I nie musiał. Przyszedł na ten świat ze swoją karmą do odpracowania, ze swoimi traumami, trudami, ograniczeniami. Miał swoją historię i zrobił tyle ile mógł. I nawet jeżeli jakieś rzeczy mu się nie udały, to wiem, że kochał mnie na całe swoje 100%.

I mimo, że dzisiaj już buduję związki dojrzale, świadomie i uważnie. Nie porównuję partnerów do tatusia, jest coś jednak, co każdy chłopak mieć musi. Nie szukam już Łobuzów, Wikingów i Basistów podobnych do tatusia, ale ciagle szukam mężczyzn z genem wolności. Wolność cały czas jest najważniejsza. Uwodzi, obezwładnia, porywa. Nie chodzi o to, że nie chcę, czy nie umiem stworzyć związku. (To grzecznie na terapiach wielu przepracowałam i pięknie uzdrowiłam). Wolności wyrażonej w postrzeganiu świata, ciekawości i otwartości jest moim afrodyzjakiem i wielkim fetyszem.

Jaki ojciec taka córka –i życzenia dla taty.

Rok temu pożegnałam tatę. Nie jestem mazgajem i trzymam fason, ale nie znaczy to, że tęsknie za nim mniej. Ciągle jest pierwszą osobą do której chcę zadzwonić, kiedy wracam z rejsu. Łapię się na tym, że chcę mu zamówić sushi i to z nim najbardziej chcę się podzielić najświeższymi życiowymi plotkami. Tęsknię za nim i wkurzam się, że odszedł, ale wiem, że odszedł, bo tak zdecydował. Rozumiem go, bo jaki ojciec taka córka.

Tato….

Odszedłeś bo tak zdecydowałeś. Nie bałeś się śmierci i nie drżałeś przed chorobą. Ludzie powiedzą, ze to lekkomyślne, ale ja wiem, że po prostu nie dałeś się zastraszyć, chciałeś żyć naprawdę.

Odszedłeś. To boli, ale dziękuję, ze byłeś ze mną, aż dorosłam i stałam się samodzielną, świadomą siebie oraz odważną kobietą!
Dałeś mi skrzydła tak silne, żebym mogła latać wysoko i korzenie tak mocne, żebym nie bała się żyć pięknie – nawet bez Ciebie️
Mój tata nie był ani idealny, ani nieskazitelny – zaliczył mnóstwo ojcowskich wtop!
Zdarzyło mu się zapomnieć odebrać mnie z przedszkola, kiedyś wywróciła nam się łódka, a on ratował papierosy zamiast mnie, bywał niemiły i krzykliwy i wiele razy mu się różnych rzeczy nie chciało….ale kiedy wspomniałam, ze chcę studiować na Sorbonie pierwszy znalazł nauczyciela francuskiego, kiedy realizowałam swoją taneczną pasję dzielnie pilnował mojej córki i to On zmusił mnie, żebym wsiadła do auta po pierwszej swojej kolizji mimo, że bałam się jak cholera. Wierzył w każdy mój pomysł i wspierał wszystkie moje szaleństwa.
Żył najpełniej jak potrafił i tak jak potrafił mówił „kocham”, a kochał nas wszystkich ogromnie.
Ja, mój brat i moja córka mamy jego oczy, a w nich radość życia, potrzebę miłości i pewność, że „only Sky is the limit”.
Dziękuję Tato za ten cudowny czas razem. Leć gdzie musisz. Ja będę żyła na Twoja cześć tak jak mnie uczyłeś – pięknie i w zgodzie ze sobą! Kocham Cię

Podobne wpisy