Samodyscyplina – jak ją znaleźć, wzmocnić i mądrze wykorzystywać.
Samodyscyplina to marzenie każdej z nas. O ile życie byłoby prostsze gdybyśmy nie musiały jej szukać, wywoływać, albo nawet udawać. Ile razy Kochan przysięgałaś, że poprawisz swoją samodyscyplinę, a zaledwie kilka tygodni później okazywało się, że samodyscyplinę znasz tylko w teorii? Spędzasz godziny, tworząc piękny harmonogram oznaczony kolorami, konfigurując nową aplikację z listą rzeczy do zrobienia i starannie planując, jak osiągnąć wymarzone. Przysięgasz, że obudzisz się o świcie, będziesz ćwiczyć każdego ranka lub jeść przykładnie. Wierzysz, że możesz mieć wszystko, czego chcesz, jeśli po prostu będziesz postępować zgodnie z planem. Potem niestety jeno malutkie odstępstwo prowadzi do kolejnej malutkiej niekonsekwencji i wszystko zaczyna się psuć. Zasypiasz i przegapiasz trening. Koleżanka ma urodziny, więc jednak zjadasz to malutkie ciasteczko. Nie możesz się skoncentrować, więc kotki, pieski i facebookowe ploteczki wygrywają z tą listą rzeczy do zrobienia, która chcesz czy zaczyna Cie albo wkurzać, albo generuje milion wyrzutów sumienia.
Żaden z nawyków, które próbowałaś wykształcić się nie utrwalił i z powrotem jesteś w miejscu z którego zaczynałaś. Pojawia się wstyd, złość i zaczynasz samobiczowanie. Poczucie winy wchodzi w każdy zakamarek Twojego ciała i składasz sobie kolejną przysięgę. Obiecujesz, żę teraz robisz to lepiej, będziesz bardziej wytrwała, konsekwentna i zacięta. I znów zaczyna się obsesyjne planowanie. Cykl zaczyna się od nowa.
Skąd to wiem? Z autopsji oczywiście. W swoim czterdziestokilkuletnim życiu podjęłam milion wyzwać, złożyłam pertylion przyrzeczeń samej sobie i prawie tyle samo razy poległam, więc naprawdę nie teoretyzuję. Wiem jak trudno jest znaleźć, utrzymać i mądrze wykorzystać samodyscyplinę.
A co by było, gdybyś rzeczywiście mogła wyrwać się z tej otchłani przygnębienia i dokonać rzeczywistych, konkretnych zmian w swoich nawykach? Jakby to było, gdyby samodyscyplina okazała się być czymś realnym? A co by było, gdybyś te nawyki utrzymywała przez dłuższy czas i faktycznie pomogłyby ci one w osiąganiu twoich celów?
Prawdziwy klucz do samodyscypliny
Oto klucz do budowania samodyscypliny, który naprawdę działa. I nie mam na myśli żadnej super aplikacji do zarządzania czasem lub planowania dnia. Nie jest ważne czego użyjesz. Istnieje milion i jeden sposobów planowania, śledzenia i mierzenia dobrych nawyków, ale wszystkie są bezużyteczne, jeśli nie wiesz jak je w sobie wykształcić. Samodyscyplina ostatecznie jest stanem umysłu. Jeśli chcesz nauczyć się być bardziej zdyscyplinowana, musisz zmienić swój sposób myślenia i spojrzeć na świat inaczej. Nie oznacza to, że potrzebujesz jakiegoś objawienia definiującego życie. Nawet subtelne zmiany w sposobie myślenia mogą radykalnie zwiększyć Twoje szanse i pomóc Ci lepiej zarządzać czasem i energią. To czego nie chcesz robić powinno wydarzać się szybko, tak, żebyś temu co kochasz i lub na czym Ci zależy mogła poświęcić czas, uwagę i zaangażowanie. Energię i czas warto kumulować i wykorzystywać w miejscach, które przybliżają Cię do osiągania wymarzonych celów. W tym wpisie przedstawię 20 małych, ale potężnych strategii i koncepcji, które zmienią Twój sposób myślenia o sobie, swoich możliwościach i samodyscyplinie.
Zacznij od DLACZEGO
Dlaczego chcesz być zdyscyplinowana? Co się wydarzy i jak zmieni się Twoje życie kiedy pojawi się w nim Twoja samodyscyplina? Musisz mieć powód, dla którego to robisz. Jeśli nie masz w głowie i w sercu konkretnego celu, bardzo łatwo będzie Ci się poddać, gdy zrobi się ciężko. A ciężko zrobi się na pewno. Pragnienie efektu jaki przyniesie zmiana musi być silniejsze niż pokusa poddania się. Dlatego zastanów się po co Ci samodyscyplina. Nie żartuję! Kiedy uczyłam swoje ciało wstawać wcześnie motywowało mnie tylko moje DLACZEGO. Już trzeciego dnia miałam więcej pokus niż zapału. Jak sobie z tym poradziłam? Zawsze stawiam na komunikację. Nawet jeśli trzeba rozmawiać z samą sobą.
– Justyna, czemu wstajesz, skoro nie lubisz?
– Wstaję, gdyż mój blog potrzebuje kilku ekstra godzin. Sam się nie napisze!
– Daj spokój, przecież jesteś nieefektywna. Wieczorem pracuje Ci się lepiej.
– Moje ciało uczy się pracować rano. Dajmy mu czas. A wieczorami łatwiej się rozpraszam. Poza tym blog nigdy nie wygra z czasem dla dziecka, więc WSTAJEMY!
Nie wyobrażasz sobie ile razy przeprowadziłam tę schizofreniczną rozmowę. Uwierz mi, że niezależnie od tego jaki cel chcesz osiągnąć. Czy chcesz lepiej, szybciej i wydajniej pracować, czy chcesz wypracować zdrowe nawyki żywieniowe i ćwiczenia, aby mieć więcej energii i czuć się lepiej w swoim ciele. Czy może chcesz rozpocząć karierę jako freelancer i spełnić marzenie o uniezależnieniu się od miejsca pracy. Niezależnie od tego co to jest musisz znaleźć swoje dlaczego. A motywacja musi być prawdziwa i mocna. Musi ona tez pochodzić z twojego wnętrza. Jeśli nie będziesz czuła swojego DLACZEGO w każdej komórce ciała, dość łatwo będzie Ci odpuścić.
Czym samodyscyplina nie jest?
Zanim zaczniesz budować swoją samodyscyplinę warto zacząć od tego czym samodyscyplina NIE JEST. Samodyscyplina nie jest stanem, ani kompetencją, która powinna kojarzyć Ci się z wysiłkiem ponad siły, katorgą i samoudręczeniem. Samodyscyplina to tez nie jest samobiczowanie się, ani cyrograf podpisany bólem i łzami. Nie chodzi o to, żebyś stała się robotem, który nie sypia, nie jada i działa niezawodnie. Nie zakładaj, że nigdy nie skusisz się na wino, nie zjesz lodów, albo nie pośpisz do południa. Samodyscyplina nie powinna wymagać herkulesowego wysiłku (a jeśli tak, to nie da się jej utrzymać). Kiedy myślisz samodyscyplina to raczej połącz ją z samoświadomością siebie. Znajomością swoich ograniczeń, przyzwyczajeń i preferencji. Samodyscyplina to stan, kiedy panujesz nad lenistwem, zarządzasz pokusami z radością i uśmiechem. Samodyscyplina to świadome zarządzanie swoim czasem i świadome kontrolowanie wydatkowanej energii.
Nasz mózg wyewoluował tak, aby być tak leniwym, jak to tylko możliwe, aby oszczędzać energię. Inteligentna samodyscyplina nie polega więc na zwalczaniu siebie, ale na poznaniu siebie i rządzących nami mechanizmów i wprowadzaniu niewielkich, ale trwałych zmian.
Niewiele jest kobiet, które ominęło odchudzanie. Ja odchudzałam się dziesiątki razy. Pomijając prapowody dla których nie bywałam w formie zauważyłam pewną prawidłowość. Na początku odchudzania byłam zdeterminowana i bardzo konsekwentna. Miewałam jasno określony cel. Dość szybko osiągałam jakąś połowę i zaczynałam odpuszczać, bo już było dobrze, bo wciskałam się w całkiem małe jeansy, bo nie było już tragedii. Zaczęłam się zastanawiać czy to schemat dotyczący tylko odchudzania, czy coś co ma szerszy kontekst. Doszłam do ciekawych wniosków, ale dla utrzymania samodyscypliny ważne okazała się jedynie świadomość tego schematu. Dzisiaj, kiedy kusi mnie odpuścić w połowie drogi, mówię (znowu do siebie:))
– Justyna, nie tłumacz się! Są dwa wyjścia, albo masz jaja dziewczyno i powiedz odważnie i prawdziwie, że lubisz zawracać w półdrogi, albo po prostu zauważ sch, odetchnij i rób dalej to co sobie założyłaś.
Kiedy ustalisz już swoje DLACZEGO i przedefiniujesz termin SAMODYSCYPLINA śmiało podejmij pracę nad sobą korzystając ze strategii poniżej. Wybierz jedną na początek i bądź dla siebie dobra, miła i wyrozumiała. Nie od razu Rzym zbudowano!
1. Rzuć wyzwanie własnym wymówkom
„Kto chce szuka sposobu, kto nie chce szuka powodu.” Stara prawda. Jeżeli chcesz, żeby coś się nie udało, nie uda się. Jeśli nie chcesz mieć na coś czasu, na pewno go nie znajdziesz. Co by było, gdybyś każdą wymówkę, która przyjdzie Ci do głowy podważała. A co by było gdybym miała czas? Albo może co mam zrobić, żeby mieć czas? Już było dzisiaj trochę moim blogu. Teraz dodam, że zanim moje wino powstało długo wmawiałam sobie, że założenie i prowadzenie własnego bloga to coś ponad moje siły. Nie miałam czasu (prowadzę dwie firmy, wychowuję dziecko, usiłuję się rozwijać i mieć życie osobiste) no i nie miałam podstawowych umiejętności. Pewnego dnia jednak po prostu powiedziałam sobie. To moje marzenie i bardzo chcę je spełnić. Potem wszystko potoczyło się lawinowo. Pomoc i wsparcie dostałam od przyjaciół (jeśli chcesz przeczytać o przyjaciołach, których nie tylko poznaje się w biedzie zapraszam tutaj). O czas musiałam zadbać sama.
Czas na pisanie bloga zdobyłam wstając wcześniej. Godzina dziennie wygląda niewinnie i wydaje się, że znaczy niewiele. I faktycznie. Dość szybko moje ciało przyzwyczaiło się, że wstaje wcześniej. Nie odczuwam tego jako trud. Za to okazuje się, że codziennie spędzając godzinę na pisaniu znalazłam sporo wartościowego czasu na realizację swojego marzenia. Godzina to niewiele, ale zawsze coś. Zwłaszcza, kiedy to pierwsza, najbardziej wydajna godzina w ciągu dnia.
To samo możesz zrobić z każdą wymówką. Te najbardziej popularne dotyczą czasu, pieniędzy i wieku. Zapewniam Cie (a jestem mistrzem wymówek, więc wiem co mówię!), że zawsze jest coś z czego możesz zrezygnować, aby uwolnić trochę czasu. Jeśli nawet będzie to kwadrans, ale regularne na czymś spędzany – efekty się pojawią. Brak pieniędzy też jest tylko wymówką. Zawsze jest jakaś bezpłatna wersja, którą możesz wykorzystać, ktoś z kim możesz się wymienić na umiejętności, albo przyjaciele, którzy Cię wesprą jeśli dasz im szansę. Został jeszcze wiek. Najczęściej słyszę, że na coś jesteśmy za starzy. No cóż… historia zna wiele przypadków, kiedy wielkie rzeczy wydarzyły się tylko dlatego, że zajęli się nimi dojrzali ludzie.
2. Świadomie odraczaj nagrodę
Zauważyłam też i to nie bez zdziwienia, że aby zbudować i utrzymać samodyscyplinę, musimy opanować umiejętność odraczania nagrody. To tak, jakbyśmy rezygnowały z brązowego medalu, żeby móc sięgnąć po złoto. Badania niejednokrotnie wykazały, że umiejętność odraczania gratyfikacji jest jedną z najważniejszych cech osobistych ludzi sukcesu. Sigmund Freud wyjaśnia, że kiedy jesteśmy dziećmi, jesteśmy całkowicie skoncentrowani na natychmiastowej satysfakcji. Jedyne, o co nam chodzi, to zaspokajanie naszych bezpośrednich potrzeb głodu, pragnienia i uwagi. W miarę dojrzewania uczymy się tolerować pewien poziom dyskomfortu, aby osiągnąć większy cel. Jako dzieci musimy mieć wszytko natychmiast, jako dorośli umiemy już nad tym panować. Potrafimy oprzeć się pokusie imprezowania w każdy weekend, aby zaoszczędzić pieniądze na zakup nowego domu.Umiemy też oprzeć się pączkom co drugi dzień, aby cieszyć się korzyściami zdrowotnymi wynikającymi z lepszej diety. Za każdym razem, gdy odraczamy gratyfikację, wyświadczamy sobie przysługę.
Jeżeli masz problem z samodyscypliną zastanów się, czy nie jest to historia o tym, że w pewnych obszarach Twojego życia kontrolę przejmuje ta część Ciebie, która nie potrafi lub nie chce uznać, że czas dorosnąć. Uświadomienie sobie tego faktu często bardzo pomaga. Kiedy czujesz pokusę sprawdzasz, kogo to słodkie ciastko, nowe buty, czy szalony piątek kuszą – dorosłą Ciebie, czy tego maluszka, który nie potrafi czy nie chce dorosnąć.
3. Dokonuj wyborów z wyprzedzeniem
To może Cię naprawdę zdziwić. Nie wiem czy zdawałaś sobie sprawę z tego, że wielu pokusom winny jest fakt, że jesteś zmęczona wybieraniem. Kiedy musimy podejmować kilka lu kilkanaście ważnych decyzji dziennie , możemy cierpieć na coś, co nazywa się „zmęczeniem decyzyjnym”. Może zdarzyć się, że podejmiesz decyzję o konieczności zmiany i zaczniesz dokonywać „mądrych” i przemyślanych wyborów. Zdecydujesz też o opóźnieniu gratyfikacji a i tak polegniesz. Wiesz dlaczego? Bo pod koniec koniec dnia tracisz zdolność mądrego wybierania. Właśnie dlatego często w supermarketach przy kasach dokonujemy impulsywnych zakupów, takich jak batony czekoladowe. Nie mamy słabej woli, tylko zmęczyły nas zakupy i wielokrotna konieczność podjęcia decyzji, z których nawet nie zdajemy sobie sprawy. Ty myślisz, że zakupy to drobiazg, ale Twój mózg podjął mnóstwo ważnych decyzji (mleko tłuste, czy chude, kalafior, czy brokuł, kurczak czy indyk).
Biznesmeni i politycy tacy jak Mark Zuckerberg, Steve Jobs i Barack Obama są znani z noszenia tylko jednego lub dwóch strojów, aby ograniczyć liczbę decyzji, które muszą podejmować każdego dnia. Jaka jest praktyczna rada? Jednym ze sposobów na zmniejszenie liczby decyzji, które musisz podjąć w ciągu dnia, jest podjęcie tych decyzji z wyprzedzeniem. Na przykład, jeśli przygotujesz dużą porcję zdrowych obiadów na tydzień w niedzielę i zamrozisz je, zdecydujesz z góry, co będziesz jadła każdego dnia tygodnia. W środę, kiedy jesteś zmęczony pracą, nadal będziesz dokonywać dobrego, „zdrowego” wyboru, zamiast zamawiać pizzę z powodu zmęczenia decyzyjnego.
4. Usuwaj pokusy
Według badań przeprowadzonych przez Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne, trening samokontroli poprzez wytrwałe próby oparcia się pokusie po prostu nie działa. Zamiast uparcie budować muskuły silnej woli, pogódź się z faktem, że ludzką rzeczą jest błądzić i zabezpiecz się przed tym unikając okazji do zbłądzenia. Decydujemy automatycznie i nawykowo, ale jeśli nie mamy zdrowych nawyków, zdecydujemy kompulsywnie. Jeśli Twoim celem jest zwiększenie produktywności, a rozpraszają Cie media społecznościowe, nie łudź się, że dasz radę i nie zajrzysz. Użyj narzędzia Facebook Feed Eradicator, albo innych aplikacji do blokowania fejsbuczka. W przypadku, kiedy Twoim celem jest zdrowe odżywianie, nie trzymaj śmieciowych pyszności w domu. Jeśli próbujesz rzucić palenie, nie stój na zewnątrz z przyjaciółmi, gdy palą podczas wieczornego wyjścia, a kiedy zrywasz z chłopakiem usuń jego numer i wyrzuć go ze znajomych.
5. Samodyscyplina, a zasada „To, czego nie robisz, jest tak samo ważne, jak to, co robisz”.
Przyjrzyj się uważnie za czym podąża Twój czas i Twoja energia. Możesz być przerażona jeśli zliczysz minuty, które przelatują nam przez palce, bo wdajemy się w nic nie wnoszące dyskusje polityczne, sprawdzanie, kto jest aktywny, a kto nie na facebooku, kto do nam wysłał kwiatka, a kto skrzywioną minkę. Według badań przeciętny dorosły spędza pięć godzin dziennie patrząc na swojego smartfona. Brzmi to szaleńczo, ale kiedy kiedy każdemu kliknięciu telefonu damy jedna minutkę lub dwie, to naprawdę się sumują się one do 5 godzin. Wyobraź sobie, co mogłybyśmy zrobić, gdybyśmy miały codziennie 5 dodatkowych godzin na pracę nad naszymi celami?
Nie doceniamy minutek, a tracimy godziny. Przez kilka miesięcy zmuszałam się, żeby każdy wolny slot, który wcześniej „dla relaksu” spędzałam na fb – wykorzystywać na naukę hiszpańskich słówek. Powiem Wam, że w cholerę dużo się nauczyłam:). Moja córka słucha książek, przyjaciółka podcastów. Niby nic, a okazuje się, że te kilka minut nie na fb robi różnicę.
6. Moc czerwonego krzyżyka.
Zachwyciłam się kiedyś własnym dzieckiem w temacie jej wytrwałości w codziennej grze na skrzypcach. Pozwoliłam sobie się z nią tą refleksją podzielić, ale zbyła mnie stwierdzenim, że głównie motywuje ją fakt, że brak ćwiczeń przerwałby równą linię plusów, które stawia sobie za każdą odbytą lekcje. Uśmiechnęłam się ze zrozumieniem. Rząd równych krzyżyków w kalendarzu nie jeden raz mnie zmotywował, kiedy przyszedł kryzys. Kłamie każdy, kto twierdzi, że zawsze ma ochotę na trening, że zawsze czuje wenę i że nigdy nie ma chęci rzucić się na mleczną czekoladę z rodzynkami. Dobrze jest mieć kilka „motywatorów” na wypadek silniejszego „O nie! Dzisiaj mi się nie chce!” i duży czerwony X naprawdę potrafi pomóc.
Spróbuj. Wybierz zadanie, które jest na tyle istotne, aby coś zmienić w Twoim życiu, ale na tyle małe, że można je wykonywać każdego dnia. Po kilku dniach zaczynasz tworzyć nieprzerwany łańcuch czerwonych krzyżyków, co jest bardzo satysfakcjonującym uczuciem. Potem Twoim jedynym zadaniem jest nie zerwać łańcucha. Ta strategia nie tyle dotyczy samych wyników, chodzi raczej o budowanie spójnego nawyku grania na skrzypcach, ćwiczenia, pisania, picia wody. Kiedy zbudujesz nawyk, efekty się pojawią szybko. To z kolei zmotywuje Cię do dalszej pracy. A przy kolejnym kryzysie znowu uratują Cię krzyżyki:).
7. Skupienie jest jak mięsień – możesz go ćwiczyć.
Skupienie się na jednej rzeczy jest jedną z najtrudniejszych do osiągnięcia składowych samodyscypliny. Ma z tym problem większość ludzi mimo, że wydaje się, że dostajemy tę umiejętność w pakiecie startowym. Niestety oduczamy się skupienia na jednej rzeczy na raz z każdym bodźcem, który pojawia się w naszym życiu. Malutkie dzieci potrafią godzinami w skupieniu otwierać zakazane słoiki, albo drzeć skuteczniej niż najlepsza niszczarka wydawałoby się dobrze ukryte dokumenty. Dorośli często nie potrafią skończyć maila nie sprawdzając trzy razy powiadomień na telefonie. Aby rozwinąć swoją zdolność koncentracji ustawiałam zegar, wyciszałam telefon i zmuszałam się, żeby skończyć co zaczęłam. Pierwsze sesje są wręcz bolesne. Umysł odcięty od ekstra bodźców zachowuje się jakby był na odwyku.
Na początku 10 minut naprawdę może być wyzwaniem, ale później jest coraz łatwiej się skupić, a sesje trwają znacznie dłużej.. Następnie możesz ostatecznie pracować do 15, 20, 30 minut, robiąc krótką przerwę między każdą sekcją. Wspomniana technika to POMODORO. Opisałam ją tutaj. Przypomina ona trochę trening interwałowy o wysokiej intensywności. Wykonując serie intensywnego, 100% wysiłku fizycznego naprzemiennie z okresami krótkiego odpoczynku. Po jakimś czasie treningu Twój „mięsień skupiający” stanie się silny jak skała.
8. Odżywianie, sen i ćwiczenia są kluczowe.
Jeśli pracujesz nad swoją samaodyscypliną i jednocześnie się nie wysypiasz, nie odżywiasz się zdrowo i nie ćwiczysz fizycznie to bardzo sobie to zadanie utrudniasz. Z mojego doświadczenia wynika, że cokolwiek w życiu robimy, warto to traktować holistycznie. Co to znaczy? Jeśli będziesz jeść dobrze zbilansowane posiłki, ćwiczyć codziennie i dobrze się wyspać, dużo łatwiej będzie Ci osiągnąć każdy cel – nawet jeśli nie dotyczy on poprawy zdrowia czy figury. I odwrotnie. Jeśli Twoim celem jest poprawa wyglądu zewnętrznego – warto, żebyś też rozwijała się mentalnie. Będziesz mieć więcej energii, ogólnie pozytywne nastawienie i będzie mniej prawdopodobne, że się poddasz, gdy sytuacja stanie się wymagająca.
9. Chodzi o nawyk, a nie wynik.
Zamiast mówić „Chcę schudnąć”, powiedz „Chcę chodzić co najmniej 10 000 kroków dziennie”. „Utrata wagi” to coś mglistego i trudnego do ustalenia. Jak zamierzasz to osiągnąć? Skąd będziesz wiedzieć, że odniesiesz sukces? Pokonywanie 10000 kroków dziennie to coś konkretnego, co możesz śledzić i mierzyć. Jeśli skoncentrujesz się na tym nawyku, prawdopodobnie wynikiem tego będzie utrata wagi i poprawa sprawności. Zastanów się więc, co chcesz osiągnąć, i zastanów się, jakie nawyki Cię tam zaprowadzą.
10. Utożsamiaj się ze swoja zmianą
Kiedy robisz w swoim życiu jakąś zmianę świadomie warto poczuć ją całym swoim jestestwem zanim jeszcze ona w nas się zrealizuje. Wiem, że brzmi to dość magicznie, ale nie chodzi o nic innego jak o przekonanie swojej podświadomości do tego, że to co robimy jest nasze. Zdanie „To po prostu jet to, co robię”powinno towarzyszyć Ci w każdej minucie Twojego dnia. Codziennie robię 10000 kroków. To po prostu jet to, co robię. Codziennie jem 5 porcji warzyw. To po prostu jest to, co robię. Jednym z powodów, dla których działa to tak skutecznie jest fakt, że Twój nawyk zmienia się w „nawyk oparty na tożsamości”. Możesz powiedzieć sobie, żeby wstać wcześnie, iść na siłownię lub zdrowo się odżywiać, ale jeśli nie zmienisz swojej podstawowej tożsamości, znacznie trudniej będzie Ci utrzymać to działanie w dłuższej perspektywie. Na początku możesz czuć opór to powtarzając, bo to jeszcze nie będzie prawda. Ale po pewnym czasie będzie to zgodne z prawdą bo stanie się „po prostu tym, co robisz”.
Zaczniesz postrzegać siebie jako osobę, która to robi – więc stanie się to częścią tego, kim jesteś. Oznacza to, że nie będziesz musiała przywoływać tak dużej siły woli, ani prężyć muskułów samodyscypliny. To co będziesz robić to zrobić, stanie się naturalnym działaniem, a nie wydarzeniem pochłaniającym mnóstwo energii. Samodyscyplina stanie się faktem. Zaczniesz myśleć o sobie jako o osobie, która osiągnęła to co zaplanowała. „Jestem typem osoby, która budzi się o 6 rano i pisze bloga godzinę przed śniadaniem”. „Jestem typem osoby, która planuje swoje projekty i nie zwleka”. „Zawsze je zdrowe i zbilansowane śniadanie”. „Jestem typem osoby, która codziennie po pracy idzie prosto na siłownię”. Za każdym razem, kiedy zrobisz coś co jest zgodne z Tobą wzmacniasz samodyscyplinę i utrwalasz nawyk.
11. Samodyscyplina, czyli „Nie możesz poprawić tego, czego nie mierzysz”.
Być może słyszałaś to powiedzenie wcześniej i podobnie jak ja go nie doceniałaś jego mocy. Jest to jednak najprawdziwsza z prawd. Jak mawia mój mentor – Michał Wawrzyniak – ZAPISZ STAN GRY i regularnie go monitoruj! Mierzenie postępów to potężne narzędzie i niezawodny sposób na ekstra dawkę motywacji. Kiedy wiesz skąd zaczynasz łatwiej jest Ci dojść tam dokąd zmierzasz. Nawet jeśli nie jesteś fanką cyferek, wykresów i tabelek, to zapewniam Cię, że po pierwsze zmierzenie się z tematem, czymkolwiek by nie był, nadwagą, zadłużeniem, brakiem czasu pozwoli Ci ruszyć. A po drugie zmiany, które będziesz widziała będą Cię mocno dopingować. Możesz zmierzyć wszystko, nad czym chcesz pracować. Nie jest ważne czy do monitorowania postępów użyjesz jednej z miliarda aplikacji, czy zwykłej kartki i ołówka. Nie ma znaczenia, w jaki sposób to mierzysz, to czynność pomiaru uczyni w Twoim życiu tę kolosalną różnicę. Jedyne o czym powinnaś pamiętać, to to, że nie masz się z nikim porównywać. Jedyna zmiana jaką masz kontrolować dotyczyć ma Ciebie. Porównywanie się do innych zawsze wychodzi nam na niekorzyść.
12. Zjedz tę żabę.
Mark Twain powiedział: „Jeśli Twoim zadaniem jest zjeść żabę, najlepiej zrób to z samego rana. Jeśli Twoim zadaniem jest zjeść dwie żaby, najlepiej najpierw zjeść największą”. „Żaba” to duża, zniechęcająca pozycja na Twojej liście rzeczy do zrobienia, której unikasz. Jeśli jako pierwszy możesz stawić czoła temu zadaniu, podejmiesz się tego z czystym umysłem, gdy Twoja siła woli i koncentracja będą najsilniejsze. Jeśli zachowasz go na koniec dnia, będziesz zmęczony i bardziej prawdopodobne, że umieścisz go na jutrzejszej liście rzeczy do zrobienia. Aby przygotować się do jedzenia żaby każdego ranka, zrób listę rzeczy do zrobienia poprzedniego wieczoru.
Możesz użyć aplikacji do organizacji, takiej jak Trello lub Asana, lub dobrej, staromodnej kartki papieru i długopisu – to naprawdę nie ma znaczenia. Umieść największe, najtrudniejsze i najbrzydsze zadanie na początku listy. Kiedy zaczyna się praca, natychmiast podejmij działanie i nie rób nic więcej, dopóki nie połkniesz tej żaby. Dobra wiadomość jest taka, że gdy wykonasz najpierw najtrudniejsze zadanie, możesz się zrelaksować, ponieważ reszta listy zadań do wykonania będzie wydawać się łatwa w porównaniu.
13. Zrób tylko jedną pompkę.
Stephen Guise, autor książki „Mini nawyki” pisze o tym, jak pokonał swój opór przed ćwiczeniami, mówiąc sobie, że wystarczyło zrobić JEDNĄ pompkę. Wystarczyło zrobić jedną pompkę, aby usunąć cały stres i niepokój. Oczywiście, kiedy już był na podłodze i zrobił pompkę, zrobił jeszcze kilka. Potem był już rozgrzany, więc wykonał też kilka innych ćwiczeń. Jedna prosta pompka zamieniła się w pełny 30-minutowy trening. Ta technika naprawdę działa, ponieważ czasami jedną z elementem zrobienia czegoś jest wykrzesanie impulsu do rozpoczęcia.
Często unikamy czegoś trudnego, ponieważ myślimy o tym, jak bardzo zniechęca nas całe zadanie, więc zredukowanie go do czegoś małego może bardzo pomóc. Powiedz sobie, że musisz zrobić tylko jedną małą rzecz – kiedy zaczniesz, będziesz robić więcej. Można to wykorzystać do rozwijania samodyscypliny w dowolnej dziedzinie. Świetnie sprawdza się to u mnie, żeby utrzymać nawyk codziennej nauki hiszpańskich słówek. Zaczynam z zamierzając spędzić z hiszpańskim kilka minut, a zazwyczaj kończy się na dłuższych sesjach. Możesz też sobie powiedzieć, że będziesz pracować nad swoim blogiem przez 10 minut lub że będziesz codziennie czytać jedną stronę książki. Nie martw się, jeśli mikro-cel, który sobie wyznaczyłaś wydaje się być żenująco łatwy do osiągnięcia – o to chodzi. Najważniejsze jest, aby znaleźć coś tak małego i łatwego, żeby nie było można temu pomysłowi odmówić.
14. Nie potrzebujesz pozwolenia od nikogo.
Jeśli czekasz na aprobatę innych – nie rób tego. Budowanie samodyscypliny oznacza, że będziesz musiała odnaleźć tę aprobatę w sobie u nauczyć się polegać tylko na niej. Tak wiele z nas powstrzymuje się od dążenia do ważnego dla nas celu, ponieważ martwimy się, co pomyślą o nas inni ludzie. Zapewniam Cię, że praca nad samodyscypliną jest łatwiejsza, kiedy już uwolnimy się od tej potrzeby aprobaty ze strony innych. Dlaczego? Przede wszystkim nie tracimy energii na zastanawianie się nad tym kto i co pomyli, na przewidywanie ludzkich reakcji i potencjalnych konsekwencji (przestanie mnie lubić, nie będzie moim klientem, powie coś co sprawi mi przykrość). Tak zyskaną energię i często czas, bo wiele osób jednak przestanie nas lubić, piać do nas i dzwonić możemy swobodnie i bez skrupułów wykorzystać na pracę nad naszymi celami. Taka postawa zawsze owocuje pojawieniem się pierwszych sukcesów, a te dają nam ekstra siłę do pracy nad samodyscypliną.
15. Samodyscyplina, czyli dlaczego potrzebujesz wspierającego środowiska.
„Otaczaj się pozytywnymi ludźmi, którzy wierzą w Twoje marzenia, zachęcają do pomysłów, wspierają ambicje i wydobywają z Ciebie to, co najlepsze”. – Roy Bennett. Okej, wiem, że w ostatniej sekcji pisałam o tym, jak ważne jest, żeby nie liczyć na aprobatę innych ludzi, tylko skupienie się nad własnych celach i marzeniach. Jednak nie chcę, żebyś pomyślała, że wsparcie innych nie jest ważne. System wsparcia, który dostaniesz od ludzi, którzy w Ciebie wierzą, może być niezwykle cenny, kiedy samodyscyplina i praca nad nią są dla Ciebie ważne. Zawsze otaczaj się ludźmi, którzy chcą, abyś odniosła sukces. O tym jak ważne może być Twoje otoczenie, kiedy o czymś marzysz pisałam tutaj.
Może to być trudniejsze niż się wydaje. Niestety nie wszystkim zależy na naszym sukcesie. Większość ludzi, których spotkamy w życiu wie lepiej czego nam potrzeba. Niestety bywa że, czasami nawet przyjaciele i rodzina mogą mówić Ci destrukcyjne i zniechęcające rzeczy. Czasami mogą nawet zachęcić Cię do rezygnacji. Wytrwaj, szukaj tych, którzy będą Cię wspierać, w Ciebie wierzyć.
16. Samodyscyplina a zarządzanie czasem i energią
Kiedy jesteś najbardziej skoncentrowana i wydajna? Każdy ma inny rytm dobowy. Niektóre z nas są bardziej aktywne rano, podczas gdy inne dostają zastrzyk energii wieczorem lub nawet w nocy. Od niedawna jestem rannym ptaszkiem. Wiem, że najważniejsze zadania muszę wykonać przed popołudniem, w przeciwnym razie moja zdolność koncentracji zacznie słabnąć. Praca wieczorem jest dla mnie zwykle bezcelowa, ponieważ wykonanie zadania zajmuje mi dwa razy więcej czasu niż rano. Rozprasza mnie zbyt dużo rzeczy.
Moja córka ma zupełnie odwrotnie. Rano wstaje tylko wtedy, kiedy musi, a cały jej zapas energii i kreacji zaczyna uwalniać się popołudniu. To czego musimy się nauczyć to planować naszą pracę w okresach, w których mamy najwięcej energii. Jeśli ćwiczysz samodyscyplinę pomyśl która pora dnia jest dla Ciebie najlepsza, kiedy jesteś najbardziej produktywna. Weż pod uwagę wszytko. Rozeznaj co jest preferencją, a co przyzwyczajeniem, na co masz wpływ, a na co nie. Wiele lat byłam przekonana, że najlepiej pracuje mi się wieczorami, a ranki to czas, kiedy nic nie jestem w stanie zrobić. Okazało się jednak, że wieczorami mam tak dużo „rozprszaczy”, których nie chcę i nie mogę ignorować (czas z dzieckiem np.), że uznałam, że wydajniejsza jednak jestem rano.
Samodyscyplina – jak ją znaleźć, wzmocnić i mądrze wykorzystywać.
17. Myśl o tym nad czym pracujesz, jak o pracy w fabryce
Praca nad samodyscypliną będzie miał górki i doliny. Będą wzloty i upadki. I nie jest to nic nadzwyczajnego, nie świadczy o tym jaka jesteś słaba, niezdyscyplinowana i w ogóle do dupy. Tak jest i już. Jeśli ktoś twierdzi, że zawsze mu się che, że każdy poranny trening wykonuje jakby nic lepsze w życiu mu się nie trafiło. Kiedy ktoś Ci mówi, że zawsze pisze z weną i na flow to kłamie. Ty i Twoja samodyscyplina nie jeden raz zostaniecie wystawione na próbę. Będziesz miała dobre i złe dni, ale ważne jest, abyś każdego dnia zrobiła to co zaplanowałaś. Wstań, nie myśl o tym tylko to zrób, tak jakbyś musiała iść do fabryki i 8 godzin przekładać pudełka z taśmy na paletę. Nie każdy wpis na blogu wymaga zanurzenia się w morze flow i nie każdy trening musi Ci sprawiać gigantyczną przyjemność. Po prostu to zrób! W tym przypadku lepiej zrobić coś na 50% niż nie zrobić tego wcale. Nie jeden genialny wpis na blogu i nie jeden super trening mają wpływ na Twoje życie. Zmiana to efekt wielu treningów i wielu artykułów, które wydarzają się w czasie. Najważniejsza jest systematyczne utrwalanie nawyku.
18. Samodyscyplina, czyli kiedy złapiesz się na oszukiwaniu nazwij sprawy po imieniu
Będę z Tobą całkowicie szczera, przyjdzie chwila, kiedy zdecydujesz się oszukać sama siebie. (Jeśli ci się to nigdy nie przydarzy, jesteś nadczłowiekiem lub kłamcą). Kiedy zdecydowałaś się liczyć kalorie, w końcu zjesz ciasteczko i nie wpiszesz go do zestawienia przyjętych kalorii. Jeśli zdecydowałaś się olewać fb w pracy, w końcu zdecydujesz się tylko rzucić okiem i tylko troszeczkę poskrolować. Jeśli planowałaś bieganie przez 5 km, w końcu się zdarzy, że ostatni km przejdziesz pieszo.
Czy to oznacza, że jesteś okropną, nieogarniętą babą, która nigdy nic nie osiągnie? Absolutnie nie. Oznacza to po prostu, że nadszedł czas, aby spojrzeć na swoją samodyscypinę i pracę nad nawykiem i zastanowić się dlaczego kusi Cię droga na skróty.
Na przykład, być może nie masz energii, aby ukończyć bieg rano, ponieważ nie śpisz wystarczająco długo. Wcześniejsze pójście do łóżka może być sposobem na realizowanie celów biegowych z sukcesem. A może rezygnujesz z nudy? Nowa trasa, inne podcasty lub muzyka mogą załatwić sprawę. Jedyne, czego NIE powinieneś robić w tej sytuacji, to okłamywać siebie. Nie wmawiaj sobie, że wykonujesz świetną robotę, kiedy w głębi duszy wiesz, że tak naprawdę nie jest. Trudno jest być szczerym ze sobą na temat własnych postępów, ale jest to niezbędne, jeśli chcesz zobaczyć rzeczywistą poprawę. To szansa, aby dokładnie zrozumieć, co Cię powstrzymuje przed pójściem dalej.
19. Samodyscyplina, a zaufanie do nawyków
Dlaczego samodyscyplina jest taka ważna. Długotrwałe utrzymanie danego zachowania sprawia, że przechodzi ono w nawyk. Kiedy zachowanie staje się nawykiem nie potrzebujemy mocy samodyscypiny aż tak bardzo jak na początku. Przestajemy o tym myśleć, zaczynamy działać na autopilocie. Dlatego przełamanie złego nawyku i zbudowanie nowego nawyku nie tylko wymaga od świadomego działania i szeregu często wymagających determinacji decyzji. Proces ten zakłada też to, że będziemy czuć się źle. Twoja podświadomość będzie Cie sabotować. Długo by o tym pisać dlaczego tak się dzieje. W tym miejscu przyjmij proszę po prostu, że tak jest i jest to normalne. Jakie jest na to rozwiązanie? Przyjmij to, co złe. Przyjmij do wiadomości, że minie trochę czasu, zanim poczujesz się dobrze z nowym reżimem, który nałożyłaś swojemu ciału i duszy. Kiedy pracujesz nad nawykiem i poczujesz ograniczenia z ciała (ból kolana, którego nie ma żadnego uzasadnienia medycznego, senność w ciągu dnia mimo, że spałaś 8 godzin, wysypka po niby zdrowym jedzeniu) uśmiechnij się do nich i powiedz – przetrzymam Was, bo chcę mieć lepsze życie. Oczywiście nie znaczy to, że masz nie konsultować tych stanów z lekarzem. Masz jedynie pamiętać, że mogą to być różne samosabotaże.
20. Samodyscyplina to nie samotresura
Samodyscyplina nie wymaga od nas doskonałości. „Ludzie często mówią, że motywacja nie trwa długo. Cóż, kąpiel też nie – dlatego zalecamy ją codziennie”. – Zig Ziglar
Nie oczekuj od siebie doskonałych wyników za każdym razem. Jeśli nie dasz sobie prawa do niedoskonałości moim zdaniem przegrasz na początku. Wpadniesz w jakiś wir samo tresury, zbudujesz sobie niemożliwy do osiągnięcia obraz idealny i będziesz walczyć zamiast podróżować. Droga jest piękna sama w sobie. Traktuj pracę nad samodyscypliną jak podróż – najlepszą możliwość poznania siebie samej. Kiedy ci się nie uda, wybacz sobie, wstań i idź naprzód.
Oznacza to, że jeśli przegapisz jeden trening, to nie koniec świata, ale dbaj o to, żeby nie przegapić dwóch z rzędu. Jeśli nie napiszesz dziś rano 500 słów, na pewno zrobisz to jutro rano. Poślizgnięcie się nie oznacza porażki. Znaczy to jedynie, że jesteś normalna. Skuteczna poprawa samodyscypliny nie polega na tym, aby nigdy nie popełniać błędów. Chodzi o to, aby mieć wytrwałość i determinację, aby wytrwać w dłuższej perspektywie.
Samodyscyplina – jak o nią dbać?
Samodyscyplina jest jak mięsień. Nie pojawia z dnia na dzień. Rośnie, ale potrzebuje czasu, pokarmu (dobrych myli np) i konsekwentnej pracy. Nie musisz dzisiaj zrobić całego treningu. Nie oczekuj, że wyrzeźbisz mięśnie w kilka dni. Wszystko, co masz zrobić, to zacząć wdrażać jedną ze strategii, które wymieniłam wyżej i krok za krokiem budować „mięśnie” samodyscypliny. Jeśli jednym z głównych celów dla ustanowienia samodyscypliny jest zwiększenie produktywności, ale nie zapomnij o tym, że ma to być radość. Robisz to w końcu dla siebie, żeby skutecznie spełniać swoje marzenia i realizować cele.
Powodzenia! Trzymam kciuki najmocniej jak umiem.