Zabawa z wibratorem i inne rozmowy kobiet przy winie
Spędziłam ostatnio przemiły wieczór w gronie swoich koleżanek – kobiet mądrych, zaradnych, dojrzałych i z założenia nowoczesnych. Wiecie jak to jest – wino i śmichy – chichy , każda rozmawia z każdą, więc momentami się gubisz, ale w pewnej chwili moją uwagę przykuła rozmowa koleżanek: “No proszę Cię przestań już o tym seksie mówić, bo apetyt stracę!” Zastanowiło mnie co ma wspólnego utrata apetytu z seksem – mi zazwyczaj seks apetyt wyraźnie zaostrza, więc uważniej nadstawiłam uszu. Okazało się, że wszystkiemu winien seks oralny i zabawa z wibratorem! Koleżanka seksu oralnego nie uprawiała (podobno NIGDY!), nie uprawia i zdecydowana jest go nie uprawiać – również NIGDY! “Nie wiesz Kochana co tracisz!” usłyszałam z ust innej koleżanki. Uznałam, że tyle w obronie seksu oralnego i wibratora wystarczyć tym razem musi. Jakoś wyjątkowo nie miałam ochoty na dyskusję z Panią Tabu. W innym rogu pokoju zaczęła toczyć się rozmowa o prezentach świątecznych.
Tematy do rozmowy czyli kobiety, wino i zabawa z wibratorem
Wiadomo, że laski na imprezach z winem na rozmowy o prezentach dla dzieci czasu nie tracą, więc porzuciłam zadeklarowaną przeciwniczkę seksu oralnego, żeby posłuchać co ciekawego w tym roku każda szykuje na prezent dla mężczyzny. Koleżanki mnie nie zawiodły! Dostałam garść inspiracji. Co więcej rozbolał mnie brzuch ze śmiechu. Jak nie śmiać się, kiedy jednym tchem ktoś wspomina teściową, depilację brazylijską i zabawy z wibratorem.
Zabawa z wibratorem, a prezenty dla chłopaka.
Wśród prezentów znalazły się klasyki takie jak skarpetki, krawat i fartuszek kuchenny . “I co z tego, że nie nosi garniaków, ani nie gotuje? Mógł mi mopa nie kupować na urodziny!”
Książki… “I co z tego, że nie czyta? Niech zacznie!”. Jako prezent pojawiła się też kolekcja doniczek. “Nie, nie zaczął się interesować botaniką. Ja potrzebuję do gabinetu nowe, a jemu wszystko jedno co dostanie!”. Wibrator…“No co? Może wreszcie ogarnie, że potrzebuję seksu, a nie tylko solo zabaw z wibratorem?” I mój zdecydowany faworyt wśród pomysłów na prezent dla faceta! Jedna z moich koleżanek stwierdziła, że zrobiła sobie depilację brazylijską. To duże poświęcenie, bo nie lubi depilacji żadnej! Zamierzała się po kolacji wigilijnej rozebrać do naga. Planowała przewiązać kokardą i siebie oraz swoją brazylijską depilację podarować jako prezent na święta dla chłopaka. Dodała, że oprócz kokardy i depilacji doświadczy on może też seksu oralnego – “Jeśli oczywiście sam się jakimś odpowiednim prezentem popisze.”
Zabawa z wibratorem…..
Dobrze i dość długo się bawiłyśmy. Kiedy zostałam sama, a wino uleciało mi z głowy zaczęłam tę naszą posiadówkę analizować. Przypomniałam sobie Panią Tabu, która seksem oralnym i zabawą z wibratorem gardzi, chociaż nic o nich nie wie. O dziewczynie, która kupuje wibrator, bo pewnie czuje się przeźroczysta. O wzajemnym prezentowym “wychowywaniu” się metodą kar i nagród. I o przekonaniu jednej z nas, że jemu wszystko jedno (z doświadczenia wiem, że dobrze to związkom nie wróży). Dotarło do mnie, że przecież mowa była o prezencie na święta dla chłopaka – własnego chłopaka, więc coś tu nie gra!!!!! Poczułam, że niby my takie mądre, przeterapeutyzowane i niezależne. Takie świadome siebie, a ciągle w jakiejś niepełności jesteśmy. W lęku i udawaniu.
i rozważania po winie
Jako, że na imprezie dużo było o seksie, zabawach z wibratorem i naszych chłopakach to (jak żeby inaczej?) tę naszą niepełność zaczęłam analizować pod kątem relacji damsko – męskich.
Puściłam wodze fantazji. Zaczęłam sobie wyobrażać jakby to było cudownie, gdybyśmy mogły chociaż raz na dekadę dostać prezent. Gifcik, który pozwoliłby nam cieszyć się w pełni naszą kobiecością i naszymi relacjami z partnerem. Tak, żebyśmy mogły, bez babcinych uprzedzeń i współczesnych wkrętów, podarować partnerowi siebie nie tylko wydepilowaną po brazylijsku, ale też spełnioną, otwartą i szczęśliwą. Pragnącą i nie udającą niedostępności, obrzydzenia seksem czy bycia obrażoną za mopa (bo tak wg dzisiejszych standardów trzeba!). Nie grzmijcie feministki błagam. I nie przecierajcie oczu! Nic (moim zdaniem oczywiście!) złego w obdarowywaniu mężczyzny sobą.
Zabawa z wibratorem, a prezent na 20 urodziny
Jaki prezent mogłybyśmy dostać od świata na 18 urodziny? Tak, żeby zacząć naszą drogę ku kobiecości bez ograniczających i obciążających poglądów naszych babek, ale tez tej współczesnej presji dojścia w wieku młodzieńczym do miejsca, którym cieszyć się można dopiero mając lat odpowiednio więcej. Nie odradzam seksu młodym kobietom! Co więcej – niczego co daje rozkosz i radość nikomu nie żałuję, ale jako prezent na 18 urodziny chciałabym dostać zapewnienie, że mogę wszystko robić w swoim tempie, że nie goni mnie współczesne #musisz #wszystkiego i #natychmiast spróbować i musi to być jeszcze doznanie na porno maksa. Mając 18 – 20 lat chciałabym wiedzieć, że to normalne, że nie miewam orgazmów, że swojego ciała muszę nauczyć się sama, że mam prawo się rumienić i że nie muszę robić niczego wbrew sobie, ale też, że mogę za swoją budzącą się ciekawością podążać bez poczucia winy. Czy chciałabym dostać wibrator na 18 urodziny? Nie! Wolałabym dostać sporo miłości i fascynacji, żebym mogła swoje niedoświadczenie z innym niedoświadczeniem radośnie dzielić i móc wzajemnie je sobie wybaczać.
Prezent na 30 urodziny
Na 30 urodziny chciałabym dostać kochanka, który będzie mistrzem seksu oralnego i który we mnie tę fascynację obudzi, który pokaże mi drogę prowadzącą w nowe rejony, który będzie mi towarzyszył w poszukiwaniu siebie, rozbudzi moje ciało, zrozumie, że i ja i ono się zmieniamy, że mamy nowe potrzeby, że zaczynamy się rozgrzewać, który nie pozwoli mi zatracić się w roli matki i który nie będzie zazdrosny o nasz wibrator, bo to jest ten moment w naszym życiu, że czasami wolimy seks z wibratorem, a nie z naszym partnerem:).
Zabawa z wibratorem, a prezent na 40 urodziny
Na 40 urodziny pragnę dostać odwagę i równie odważnego kochanka. Mężczyznę który moją fascynację sobą i życiem uniesie. Faceta, który poleci ze mną, zamiast podcinać mi skrzydła. Chcę przekraczać swoje granice! Pragnę partnera, który pójdzie ze mną na spotkanie najbardziej grzesznej mnie. Potem chwyci mnie za rękę i wróci ze mną do normalnej rzeczywistości.
Gdybyśmy dostawały takie prezenty mogłybyśmy doświadczać wolności i radości prawdziwej, bez tego całego udawania idealnych matek, grzecznych żon, ułożonych córek, których prawdziwe lęki, pragnienia (w tym te o zabawach z wibratorem) i marzenia potrzebują wina i babskiej imprezy, żeby wychylić się zza tej szczelnej fasady budowanej przez lata.
P.S.
Na prezent na 50 urodziny poproszę, żeby ktoś trzymał z daleka ode mnie lęk przed menopauzą i przekonanie, że zmarszczki i siwe włosy ujmują mi seksapilu. A i żeby żadna botoksowa myśl mi do głowy nie dotarła:)