Sesja buduarowa czyli hołd dla kobiecości.
Sesja fotograficzna.
Sesja buduarowa to przede wszystkim sesja fotograficzna. Będzie na niej obecny fotograf, będą lampy, a Ty będziesz modelką. Modelka nie może być spięta ani zawstydzona. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić, wiem! Większość z nas nosi przekonania, że jesteśmy brzydkie i/lub niefotogeniczne. Moja Pani fotograf konsekwentnie twierdzi, że nie ma ludzi niefotogenicznych, są tylko źle sfotografowani. Dużo w tym prawdy. Fotograf naprawdę widzi więcej i warto mu zaufać. Ważne jest jednak, żebyś sobie znalazła fotografa/fotografkę – osobę zaangażowaną w swoją pracę, kreatywną, pewną siebie i taką z którą będziesz się dobrze czuła.
Taki fotograf nie może Cię zmuszać do przyjmowania póz w których żle się czujesz, ale też musisz zaufać, że to profesjonalista, który wie jak ciało się układa do zdjęcia, co się uda, a co będzie naprawdę słabo wyglądało. Dobrze też byłoby, żeby taka osoba podążała za Twoimi pomysłami i potrzebami (jak już się rozkręcisz), ale też, żeby asertywnie powiedziała, że coś będzie naprawdę do bani (nie potrzebujesz nieudanych zdjęć).
Sesja buduarowa, a sesja biznesowa.
Być może przed kamerą i aparatem czujesz się jak ryba w wodzie i zupełnie nie rozumiesz nas – kobiet, które na widok aparatu spuszczają głowę, zasłaniają się ręką, robią głupie miny i krzyczą, że nienawidzimy zdjęć i żeby dać nam święty spokój. Ja już się z kamerą lubię, ale pamiętam doskonale czasy, kiedy było inaczej. Zapewniam Cię, że jak wszystkiego i tego można się tego nauczyć. Trzeba mieć tylko wystarczająco dobry powód. Prowadząc biznes na pewnym jego etapie musiałam zrobić profesjonalną sesję zdjęciową. Dzisiaj wiem, że nie dałabym rady zrobić sobie sesji buduarowej, gdybym nie miała za sobą kilku prób sesji w pełnym ubraniu:). Jeśli nie masz za sobą doświadczenia z kamerą lub aparatem rozważ najpierw sesję nierozbieraną.
Moja pierwsza sesja foto wyszła dość dobrze, ale teraz widzę jak bardzo byłam spięta, niepewna siebie, słabo ubrana i kiepsko umalowana.
Sesja buduarowa, czyli sesja sensualna.
Sesja zdjęciowa to taka trochę zabawa w teatr. Nieważne czy będzie to sesja biznesowa, rodzinna czy buduarowa ważne, żebyś miała na nią pomysł. Warto zastanowić się w jakiej roli chcesz się pokazać. W jakich wnętrzach i jak ubrana. Warto też o tym porozmawiać z fotografem. Długo wybierałam ubrania do sesji buduarowej, bo to przecież nie jest tak, że jesteś całkiem naga. Snujesz jakąś o sobie opowieść. Pokazujesz się kamerze albo jako romantyczna królowa, albo jako szalona wariatka. Istotne jest tylko to, żeby była to Twoja i o Tobie opowieść.
Ważne też, żeby mieć właściwy makijaż. Najlepiej jeśli przygotuje Ci go profesjonalna makijażystka – będzie trwalszy. Jest to istotne, bo sesja trwa kilka godzin. Wielokrotnie się przebierasz, skaczesz po stołach, albo tak jak ja wchodzisz nawet do wanny:). Makijaż do sesji musi też być „przerysowany”. Nie wyjdziesz pewnie w nim po zakupy i nie pojedziesz po dziecko do szkoły, ale tak jak kamera ucina emocje, tak aparat rozmywa rysy. Profesjonalistka wie też jak pracuje światło i jaki rodzaj makijażu do jakiej sesji pasuje.
Dojrzała kobieta nago.
Kiedy już wszystko jest gotowe – makijaż, ciuchy, aranżacja przestrzeni i Ty zaczyna się zabawa. Na rozgrzewkę Asia zrobiła mi kilka fotek w kompletnym ubraniu. Dopiero po chwili zaczęło się „rozbieranie”. Na początku nawet trochę się krępowałam. Jednak z każdym cyknięciem aparatu – wiecie te cyk, cyk, cyk znane z filmów o modelkach – nabierałam wprawy i w przybieraniu aktorskich min i w przebieraniu się bez szczególnego skrępowania.
I naprawdę świetnie się przy tym bawiłam, mimo, że jest to bardzo wyczerpujące zajęcie. Musisz skupiać się na poleceniach fotografa – wciągnij brzuch…opuść brodę…ręce od siebie….zamknij oczy…otwórz oczy…opuść mankiet….za nisko…za wysoko. A jak usłyszysz PIĘKNIE! TRZYMAJ TO!!! To trzymasz tę „figurę” jakby wszystko od tego zależało. Nawet jeśli musisz to zrobić siedząc na 1/8 pośladka, żeby plecy ładnie się wyginały….na rancie stołu, bo kadr jest ładny… trzymając nogi w mega napięciu, żeby łydki się ładnie zarysowały…z zamkniętymi oczyma, bo romantycznie…i z absolutnie zrelaksowaną twarzą, bo wiadomo, że nic Cię nie spina:))))
Sesja buduarowa i piękna kobieta.
Kilka godzin po sesji dostałam pierwsze zdjęcia…zachwyciłam się sobą! Bezwstydnie, egoistycznie, nieskromnie i zachłannie. Zobaczyłam się taką jaką się nigdy nie widuje (i nie chodzi tylko o zdjęcia z zamkniętymi oczami:)). Zobaczyłam piękną, pewną siebie, odważną, świadomą swoich zalet, ale też delikatną kobietę. Nie ma komplementu, który mógłby mi dać tyle co zachwyt, który sama sobie ofiarowałam.
Czy taka sesja dodaje skrzydeł? Tak, jeśli chcesz pofrunąć. Jeśli chcesz zmierzyć się ze swoimi obawami i gdy chcesz się w sobie zakochać. Mam wrażenie, że po sesji płynniej się poruszam, odważniej prostuje plecy, jestem dla siebie jeszcze bardziej łaskawa. Czuję, że nigdy siebie już nie skrytykuję za wygląd, za fałdki na brzuchu czy tysiąc innych rzeczy, za które często się „biczujemy”.
Zdjęcia potwierdziły, że nie mam ciała dwudziestolatki (co akurat mnie aż tak bardzo nie zaskoczyło) i że nie jestem przesadnie szczuła (wolę to określenie niż lekko zaokrąglona:)), ale pokazały też, że wcale nie jest to konieczne, żeby być piękną i czuć się doskonale samej ze sobą. Może to przywilej dojrzałości i świadomości, a może sesja buduarowa sprawiła cuda. Co by to nie było niech trwa.
A co zrobić z takimi zdjęciami? Po pierwsze się nimi cieszyć. Nasycać się nad sobą zachwytem. Można je też oprawić w ramy, w kalendarz w stylu gwiazd Playboya, albo zamknąć w foto książce lub innym zmysłowym albumie. Albo można ich część zamieścić na blogu, żeby inne dojrzałe kobiety do sesji buduarowej zachęcić, bo nigdy nie jesteśmy na to ani „za stare”, ani nie musimy być szczuplejsze czy tłuściejsze. Jesteśmy doskonale!