||

Jak uprawiać sex, czyli jak to jest, że się staramy, a wychodzi jak zawsze?

Jak uprawiać sex, żeby jednocześnie drżały ciało, dusza i serce?

Jak uprawiać sex, żeby było gorąco i wyjątkowo? Co robić, żeby nie był to akt wymuszony żadnym obowiązkiem, przekonaniem czy presją z zewnątrz czy wewnątrz nas? Jak czerpać z seksu radość i czynić go tak, żeby była to uczta dla ciała, duszy i serca? Wydaje się, że dzisiaj wszyscy znają odpowiedź na to pytanie. Można by przypuszczać, ze seks od dawna nie jest już tematem tabu. Półki w księgarniach i bibliotekach uginają się od książek o seksie. You tube prawie nie mieści filmów instruktażowych o tym co, kiedy i jak rozłożyć, włożyć i wyjąć, jak pachnieć, co mówić i jak całować. Każda niemal reklama  podszyta jest seksem. A pozycji seksualnych, rodzajów orgazmu jest więcej niż jesteśmy w stanie doświadczyć przez całe nasze życie.

Skąd więc tyle wokół nas niespełnienia? Dlaczego głównym tematem kobiecych rozmów jest facet, który albo chce za dużo, albo może za mało?  Skąd na Tinderze tabuny mężczyzn, którzy kochają swoje partnerki życiowe na zabój, ale w łóżkach pragną doświadczać rozkoszy z innymi kobietami?

Jak uprawiać sex i czy pomocne są w tym książki o seksie?

Rozmowa w życiu to podstawa, a z rozmawianiem o seksie jest tak samo jak z słyszeniem i słuchaniem. Duża jest różnica między jednym a drugim niestety. Niby nie ma tabu związanego z seksem. Większość z nas umie mówić o nim dużo i niby bez skrępowania. Z mnóstwem szczegółów, żeby nie powiedzieć, że wulgarnie nawet. Postępowi mężczyźni fotografują swoje członki i odważnie wysyłają je nowopoznanym kobietom. Wyzwolone kobiety porównują swoje statystyki przy winie i chwalą się kolekcjami wibratorów na swoich insta stories. Na stolikach nocnych po obydwu stronach łóżka piętrzą się stosy poradników o tym: Jak jemu dobrze zrobić loda, a  ją przelecieć po mistrzowsku, jak osiągnąć orgazm w 3 minty i jak nie skończyć w 2 minuty, jak JĄ uwieść i jak JEMU nie ulec.

One na lekcjach fitnessu rozciągają się z zapałem, żeby dosiąść go w szpagacie. Oni na siłowniach robią masę, żeby opleść ją sobie wokół pasa pod prysznicem. Powiększamy cycki, wydłużamy penisy, palimy nastrojowe świeczki i kadzidła, puszczamy tantryczną muzykę, kupujemy pejcze i lateksy. Robimy to wszystko, bo książki o seksie kłamać nie mogą, filmy prawdę mówić muszą, a wszyscy przecież chcemy wiedzieć jak uprawiać zajebisty sex.

Jak uprawiać sex, czyli po co ludziom to cholerstwo?

Dużo mówimy o seksie, z zapałem próbujemy nowych technik i odważnie sprawdzamy nowe gadżety. Robimy wszystko, żeby sex był świetny. Chcemy dobrze, a, wychodzi jak zawsze. Seks, który wydaje się być dobry, podobno szybko przestaje być dobry, więc na wszelki wypadek zamiast związków tworzymy byty typu FWB z wieloma (na wszelki wypadek i dla braku komplikacji) parterami. Nad tym nieudanym seksem albo nie pracujemy wcale (bo po co), albo pracujemy w cholerę dużo, ale bez skutku żadnego.

Ma być lepiej, a mnożą się zdrady, frustracje, zahamowania, traumy, racjonalizacje i kompulsywne zachowania. Jednym słowem cierpimy z powodu sexu, który akurat cierpieniu służyć ma najmniej. Do czego więc (poza prokreacją oczywiście) ludziom potrzebny jest sex?

Otóż…Panie i Panowie! Zdradzam sekret – sex służyć ma naszej rozkoszy po prostu.

Jak uprawiać sex i czy w ogóle go uprawiać  skoro tylko służyć ma rozkoszy?

Nie wiem!

Żartuje:)

Wiem, tylko nadziwić się nie mogę do czego ten biedny sex ludziom się jeszcze przydaje i dlaczego tak do cholery jasnej boimy się przyznać, że jest fajny po prostu. Relaksujący, że daje rozkosz i że tę rozkosz uwielbiamy. Dlaczego musimy się TEGO (no wiesz czego) wstydzić i TEGO (przecież wiesz..no tego) unikać?

Przejrzałam ostatnio wpis o seksie i komentarze pod nim na dużym, szanowanym i lubianym serwisie dla kobiet. Zadrżałam. Zagotowałam się ze złości i udusiłam prawie z niedowierzania. Niewyobrażalne ile można dowiedzieć się o tym jak, kiedy i z kim NALEŻY uprawiać seks, żeby OSIĄGNĄĆ (Nie, nie! Nie orgazm sutkowy!)… SZACUNEK MĘŻCZYZNY, ZBUDOWAĆ UDANY ZWIĄZEK I OCHRONIĆ GODNOŚĆ KOBIECĄ, czy może nawet cnoty niewieście.

A gdzie rozkosz, gdzie przyjemność, gdzie ludzie i ich potrzeby ja się pytam? Gdzie bliskość, naturalność i my sami? Jak mamy wiedzieć co sprawia nam rozkosz skoro musimy grać w tę damsko – męskie gry i jeszcze uważać na to co powiedzą inni?

Jak mamy nauczyć się przyjmować i rozdawać orgazmy i się nimi cieszyć skoro w głowy mamy powbijane tyle ograniczających przekonań. Wierzymy, że albo sex jest jedynie do uprawiania w związkach, bo inaczej będziemy niemoralni! Albo (Tak w opozycji do staroświeckiego świata!) można go uprawiać tylko poza związkami, bo inaczej (Uwaga! NIEBEZPIECZEŃSTWO!!!!) zbudujemy bliskość i tym samym narazimy się na zranienie, porzucenie i odtrącenie, albo komplikującą wszystko MIŁOŚĆ?

Szczerze wkurza mnie ten świat, który wykorzystuje sex, żeby nami manipulować. Wpuszcza nas w maliny, karmi przekonaniami, kotwiczy nasze zachowania w miejscach przedziwnych, a w efekcie tego –  cały czas nie wiemy jak uprawiać sex, żeby jednocześnie drżały ciało, dusza i serce.

Dobry seks, czyli jaki?

Bo seks nie jest historią ani o prokreacji, ani o budowaniu szacunku. Nie pojawił się jako narzędzie do udowadniania kto rządzi na dzielni. Nie powinien służyć do wymierzania kar i rozdawania nagród. Sex nie jest sportem, nie jest wyścigiem, nie powinien być ucieczką, ani pogonią. Seks jest podróżą po rozkosz, drogą do poznania swojego ciała, swoich najgłębszych pragnień, marzeń i doświadczenia siebie w najdelikatniejszej i najbardziej bezbronnej odsłonie. Sex jest źródłem radości, które z jakiegoś powodu zatruwamy sobie strachem, kontrolą i wstydem. Wstydzimy się nie tylko swoich pragnień. Nie tylko przed oceną ze strony świata drżymy. Najsmutniejsze jest to, że wstydzimy się i boimy się swojej i partnera_ki rozkoszy.

Bogini seksu.

Szczęśliwie uprawianie sexu nie wymaga żadnych rekomendacji i listów polecających, chociaż gdyby były konieczne, to ufam, że na jakieś testymoniale mogłabym liczyć, bo wiem które z uwielbianych przez mężczyzn cechy posiadam. Co mężczyzn pociąga w sexie z nami? Zdziwicie się, ale BOGINI SEKSU nie musi mieć żadnych „twardych kompetencji”. Kiedy pytałam o to zaprzyjaźnionych mężczyzn, żaden nie wymienił twardego brzucha, smukłych ud, czy zajefajnych piersi. Żaden też nie wspomniał nic o mniej lub bardziej zaawansowanych technikach seksu oralnego, ani nie oczekiwał treningu z kursu Kamasutry. Wymienili za to kilka cech, które o dziwo ja też wymieniam, kiedy mówię o idealnym kochanku. Otwartość w komunikowaniu potrzeb i okazywaniu radości, zaangażowanie, pewność siebie, inteligencja, poczucie humoru, selflove i niczym niewymuszona, absolutnie naturalna potrzeba czynienia i przyjmowania rozkoszy.

A więc jak uprawiać sex, żeby drżały ciało, dusza i serce?

Po swojemu – dbając jedynie o to, żeby przed drzwiami sypialni zostały walka płci, wzajemne sobie czegoś udowadnianie, siebie do kogoś porównywanie i partnera ocenianie.

Zwyczajnie – odpuszczając wszystko to czego się boimy, co warto, co trzeba, czego nie warto i czego nie wolno.

Naturalnie – pozwalając, żeby sex nie musiał mierzyć się z miliardem myśli ukrytych, próśb niewypowiedzianych i prób niepodjętych.

Z całego serca życzę nam wszystkim seksu radosnego, czynionego po prostu, zwyczajnie, z sobą w zgodzie, dla siebie, dla partnera i dla wspólnie przeżywanej rozkoszy własnej.

Podobne wpisy