|

Asertywność czyli jaka matka taka córka

Asertywność czyli jaka matka taka córka

Byłoby cudownie, gdyby nasze dzieci robiły to co mówimy im, żeby robiły. One niestety robią to co widzą, że my – rodzice – robimy. I czym skorupka za młodu nasiąknie, tym potem trąci. Szczęśliwie te dwa zdania towarzyszą mi przez całe moje macierzyństwo. To mój drogowskaz, kiedy mam wątpliwości. Mój pocieszyciel, kiedy dopadają mnie wyrzuty sumienia i mój kopniak w tyłek, kiedy mi się nie chce. Kiedy czułam, że umieram w małżeństwie pytałam, czy takiego życia chciałabym dla swojego dziecka. W najtrudniejszym momencie mojego życia byłam w stanie ruszyć obrośnięty tłuszczem tyłek z kanapy, bo wiedziałam, że dziecko patrzy i jeśli wkrótce nic nie zmienię – ona też stanie się zapyziałą, smutna babą. Kiedy kusiło mnie, żeby stać się matką idealną i zapomnieć o sobie i swoich marzeniach – tylko wizja tego, że i moja córka kiedyś tak zrobi mnie przed tym powstrzymała. Matka, która chce wychować szczęśliwe dziecko musi być szczęśliwa. Ta która chce by jej dziecko było asertywne musi być asertywna i na asertywność latorośli swojej pozwolić.

Asertywność – z czym to się je?

Asertywność to umiejętność wyrażania własnego zdania, uczuć, postaw w sposób otwarty, w granicach nie naruszających praw, ani psychicznego terytorium innych osób oraz własnego. Innymi słowy to umiejętność zachowania się równocześnie z szacunkiem dla siebie i dla innych. Asertywność jest i matką i córką pewności siebie, odwagi, niezależności. Niestety bardzo często mylona jest z agresją. Tak postrzegana jest tępiona i zastępowana uległością. Nie chodzi jednak o definicje. Chodzi o to, żeby dążyć w życiu do pełni, radości i wolności. Czasami sobie żartuję, że liczyłam się z tym, że dziecko moje będzie asertywne, ale czemu w stosunku do mnie?:))

Takie jednak są skutki bycia matką wolną, niezależną i asertywną. Mieszka się z takim samym młodym człowiekiem. I faktem jest, że trzeba się sporo nagadać, wiele razy trzeba przyznać, że uczeń przerósł mistrza, przeprasza się, negocjuje, dyskutuje. Bywa też, że w tych negocjacjach i dyskusjach się polega. Można jednak liczyć na wzajemność w traktowaniu! Nigdy nie jestem oceniana, ograniczana (a będąc emocjonalną ekshibicjonistką szczególnie to doceniam). Nie mamy w domu tematów tabu, nie boimy się z sobą nie zgadzać, lubimy być razem, ale też fajnie nam bez siebie. Bez wyrzutów sumienia żyjemy, bez straszenia się, bez cichych dni i bez telewizora (to akurat bez związku, ale ładnie mi się to tu wpasowało:))

Asertywność, czyli co robi asertywna matka?

Asertywna matka ma prawo prosić o to czego chce, ale tego nie wymaga.

Nie chodzi tylko o to jak odnoszę się do dziecka. Nie możesz być asertywna wybiórczo. Jesteś asertywna albo nie jesteś. Zdarza mi się, że nie dostanę tego, o co prosiłam wcale, albo w jedynym „słusznym czasie”, albo w „wymarzonej” formie. Trudno. Czasami sama czegoś nie dowożę na czas, nie mam na coś siły czy chęci. Parterowi, współpracownikom i dziecku po prostu tłumaczę czemu nie dam rady czegoś zrobić. Nie strzelam też fochów, kiedy coś nie zostanie dowiezione do mnie. Rozwiązań jest zawsze więcej niż problemów i tego się trzymam!

Asertywna matka ma prawo mieć i wyrażać swoje zdanie.

Niby to oczywiste. Zwłaszcza w stosunku do dzieci i współpracowników. Jednak w życiu zdarzają się sytuacje, kiedy trzeba „mieć jaja” i głosić inne zdanie niż reszta. Nie wiem co jest dla mnie trudniejsze „mieć jaja” czy dla dobra sprawy czasami je przed światem ukryć. Z wiekiem, z wyższą pozycją w firmie, z większą liczbą zer na koncie oczywiście jest łatwiej z jajami się obnosić. Doświadczenie jednak mi mówi, że bezpieczniej ich nie ukrywać. Przy dziecku zwłaszcza. Kiedyś nie zareagowałam widząc jak jakaś mama dała porządnego klapsa swojemu bobasowi. Wyrzut w oczach mojej córki i zwerbalizowane (niewybrednie!) niezrozumienie dla braku mojej reakcji oduczył mnie politycznej poprawności raz na zawsze. Często miewamy z Panną Nieletnią odmienne zdania. Muszę wtedy dzielnie przyjąć i zaakceptować jej argumenty. Czasami jest to łatwiejsze w teorii niż praktyce, ale szczęśliwie działa to w dwie strony:).

Asertywna matka ma prawo podejmować decyzje i ponosić ich skutki.

Fajnie brzmi to zdanie w teorii, ale każda z nas, która stała w obliczu decyzji naprawdę istotnej (np. rozwodu), wie jakie to trudne. Po kilku latach od rozstania wiem jednak, że warto podejmować nawet najmniej popularne decyzje. Korzyści z podjęcia decyzji, która wydawała się być  korzystna tylko dla mnie są nie do przecenienia. Myślę, że dałam świadectwo odwagi i brania odpowiedzialności za jakość własnego życia.

Asertywność, czyli co robi asertywna matka?

Asertywna matka ma prawo czegoś nie wiedzieć, czegoś nie umieć, albo czegoś nie rozumieć.

Miałam wbudowane w system operacyjny moduliki „Zosi samosi” i „muszę być najlepsza”. Dzisiaj się już z tego śmieję. Nasz ulubiony domowy żart brzmi: „Uprzejmie przypomina się mieszkańcom, że w tym obiekcie nie zadaje się pytań, na które rodzicielka nie zna odpowiedzi.” Naprawdę fajny to stan, kiedy się mit własnej wszechmocy i wszechwiedzy obali. Jestem mądra i pewna siebie na tyle, żeby prosić o pomoc, pytać o to czego nie rozumiem i mówić „Nie umiem, ale chętnie się nauczę”. Nauczyłam się tego w bólach (dużych) i z wiekiem. I oczywiście zmotywowało mnie do tego macierzyństwo:).

Asertywna matka ma prawo do swojej prywatności.

Jeśli jest coś czego naprawdę w ludzkim zachowaniu nie pojmuję, to jest to potrzeba wzajemnego obdzieraniu się z intymności i oblepiania się prywatnością drugiej strony.  Stara prawda głosi, czym mniej wypytujesz, tym więcej usłyszysz. Każdy  musi mieć mentalne szuflady (nie tylko faceci), do których nikt nie zagląda. Pięknie jest mieć otwarte relacje z najbliższymi. Jednak każdy z nas potrzebuje chwili w najlepszym towarzystwie – swoim własnym. Ten modulik asertywności sprawił, że nigdy nie udało mi się zostać idealną matką. Nie zaglądałam do plecaka, zeszytów i szafy mojej córki, ale też bez wyrzutów sumienia jechałam sama na wakacje.

Asertywna matka decyduje, czy chce się angażować w problemy innych ludzi.

To stosunkowo proste, kiedy dotyczy to narzekających znajomych. Mówisz sobie przykro mi, ale nie chcę, nie umiem i nie zamierzam być psychoterapeutą całego osiedla. Zdarza się jednak, że to swojemu dziecku mówisz: „Wybacz Baby, ale nie będę z Tobą wycinać pół nocy kółeczek na plastykę. Mogłyśmy to zrobić wczoraj. Teraz znajdźmy inne rozwiązanie”. Taka postawa (serce nie raz mnie bolało, a wyrzuty sumienia skubały mnie na całego) pozwoliła mi nie oszaleć. Oczywiście skutkuje to tym, że kilka razy usłyszałam: „Wybacz Mum, ale nie wzrusza mnie Twoja story. Czy jakoś inaczej mogę Cię wesprzeć?”. No ale tylko się uśmiechnęłam z podziwem dla mądrości mistrza Juula: „Dzieci nie robią tego, co im mówimy, one robią to, co my robimy.”

Asertywna matka ma prawo zmieniać się, zmieniać zdanie i korzystać ze swoich praw.

Asertywność daje matce prawo do zmiany siebie, swoich poglądów, wartości, oczekiwań. Prawo to zmiany jest naszym prawem naturalnym. Kiedy boksowałam się z myślami o rozwodzie naprawdę byłam w ogromnym konflikcie. Świat krzyczał, że widziały gały, co brały! No widziały, ale potrzebowałam czasu, żeby zrozumieć, że ja się zmieniłam i że mam prawo do tej zmiany. Nasze dzieci, partnerzy życiowi i biznesowi też do dej zmiany mają prawo i w żaden, absolutnie żaden sposób nie można ich w tym ograniczać. Bo w zmianie wyraża się nasza wolność. Ja nigdy nie chciałabym być w klatce i nikogo, a na pewno swojego dziecka w żadną klatkę nie wsadzam.

Asertywna matka ma prawo popełniać błędy i odnosić sukcesy.

W naszym domu celebrujemy błędy. Wielkim oszustwem tego świata jest piętnowanie popełniania błędów. Nie wiem czy jest coś, co bardziej odcina nas od wolności, radości, szczęścia i sukcesu niż strach przed popełnieniem błędu. Kiedy się tego boimy jesteśmy sparaliżowani. Nie jesteśmy w stanie zrobić kroku w kierunku osiągnięcia naszego celu. Popełniam mnóstwo błędów, mówię o nich otwarcie, nie buduję już mitu nieomylności i….okazuje się, że żyję ja, Słońce każdego dnia wstaje rano i zachodzi wieczorem. Myślę, że nic nie dało mojej córce tyle, co poczucie, że nie musi być idealna. Bo bez tego jest lubiana, kochana, akceptowana i ważna. Ten moduł asertywności pozwala odważniej wyznaczać cele i łatwiej odnosić sukcesy.

Asertywna matka ma prawo robić rzeczy, na które ma ochotę oraz decydować o tym, kogo zaprosi do swojego życia.

Wszechświat lubi nas sprawdzać. Całkiem niedawno wystawił na próbę moje przekonanie, że mamy prawo być asertywni i robić rzeczy dla nas dobre i decydować kogo i na jakich warunkach zaprosimy do naszego życia. Pięknie przypomniał mi, że łatwiej się głosi różne prawdy, kiedy po naszej stronie jest akurat przywilej wyboru:). Nie jest czasami łatwo! Niezależnie czy chodzi o dziecko, partnera czy współpracownika. Wiele razy wbrew oczekiwaniom innych podejmowałam różne decyzje. Nikt za nas życia nie przeżyje, nikt nie chodzi w naszych butach i nie płaci naszych rachunków. Naprawdę głęboko wierzę w to, że mamy prawo podejmować decyzje, które w pierwszej kolejności budują naszą radość i szczęście. Tylko jako radośni i szczęśliwi ludzie możemy tym szczęściem dzielić się będąc w innych życiowych rolach. Wielkim więc testem naszej asertywności jest to, czy inną asertywność umiemy przyjąć ze spokojem.

Asertywność czyli jaka matka taka córka
Asertywność czyli jaka matka taka córka

Asertywność, czyli czy warto się na to porywać?

Z asertywnością się nie rodzimy. Asertywność jest tym czego musimy się nauczyć, więc najlepiej jeśli nauczymy się jej od własnych rodziców. Jeśli nie to warto skorzystać z licznych książek czy szkoleń asertywności. Dlaczego? Asertywność  gwarantuje to, że dobrze budujemy relacje z innymi ludźmi, łatwo osiągamy sukcesy, mamy wysoką samoocenę, dużą pewność siebie i poczucie sprawstwa, łatwo i chętnie się uczymy, bierzemy odpowiedzialność za nasze życie i nie uzależniamy naszego szczęścia od niczego poza sobą.

O byciu matką nieidealną możesz poczytać TUTAJ

Podobne wpisy